Rewelacją obecnego sezonu jest bezapelacyjnie Viktor Gyokeres. Zawodnik Sportingu dotychczas strzelił aż 23 gole w 18 spotkaniach. Nic więc dziwnego, że zainteresowane napastnikiem są największe kluby w Europie.
Wśród nich takie ekipy jak: FC Barcelona, Bayern Monachium czy Manchester United. Ostatnia z wymienionych ekip ma pewną kartę przetargową. "Czerwone Diabły" sprowadziły bowiem szkoleniowca lizbońskiej ekipy - Rubena Amorima.
Co ciekawe, kilka lat temu także Legia Warszawa wykazywała zainteresowanie Viktorem Gyokeresem. Portal goal.pl przekazał, że "Wojskowi" wykonali dwa podejścia. Pierwsze z nich miało miejsce w 2020 roku. Dlaczego do transferu nie doszło?
ZOBACZ WIDEO: Parada sezonu? Niewykluczone. Jak on to wyjął?!
Otoczenie oraz ówczesny klub zawodnika Brighton miały inny plan na rozwój Szweda. a polski kierunek nie był atrakcyjny. W dalszej przyszłości sam zainteresowany został zakontraktowany przez Swansea.
W styczniu 2021 roku Viktor Gyokeres wrócił do drużyny "Mew", a jego kariera nieco przystopowała. Władze Legii Warszawa chciały wykorzystać ten fakt i po raz drugi zgłosiły się po niego. Ponownie nic z tego nie wyszło.
Później Szwed został piłkarzem Coventry, które sprzedało go za 24 milionów euro do Sportingu Lizbona. "Wojskowi" trafnie więc ocenili potencjał Gyokeresa.
- Chcieć a móc to dwie różne rzeczy. Prawda jest taka, że usłyszeliśmy wtedy, iż Polska nie jest uznawana za dobry kierunek dla rozwoju tego piłkarza - mówiła portalowi goal.pl jedna z osób w Legii odpowiedzialna za sprowadzenie napastnika.
Quad erat demonstrandum.