Pogoń Szczecin zatrzymała lidera. "1:0 smakowało jak 7:0"

PAP / Marcin Bielecki / Piłkarze Pogoni Szczecin po meczu z Rakowem Częstochowa
PAP / Marcin Bielecki / Piłkarze Pogoni Szczecin po meczu z Rakowem Częstochowa

Pogoń Szczecin przerwała serię ośmiu meczów bez porażki lidera PKO Ekstraklasy. Dodatkowo, poprawiła własny bilans spotkań z Rakowem Częstochowa. - Na własnym stadionie to my ustalamy zasady - mówi Wojciech Lisowski.

Pogoń Szczecin zwyciężyła z Rakowem Częstochowa 1:0 na własnym stadionie. Jedynego gola tego meczu strzelił Linus Wahlqvist po dośrodkowaniu Rafała Kurzawy. Pogoń grała już wtedy w jedenastu przeciwko dziesięciu przeciwnikom po czerwonej kartce dla Ericka Otieno. Przewaga liczebna pomogła Pogoni zdominować lidera PKO Ekstraklasy i stworzyć zdecydowanie więcej sytuacji podbramkowych od niego.

- Dobrze weszliśmy w ten mecz. Tym razem mieliśmy kontrolę nad sytuacją, a strata piłkarza przez Raków jeszcze mocniej popchnęła nas do przodu. Po zwycięstwie mamy fajne święta my piłkarze i kibice. Nie szło nam dobrze w meczach z Rakowem, dlatego 1:0 smakuje nam jak 7:0 - mówi obrońca Wojciech Lisowski w strefie mieszanej po meczu.

Lisowski był jednym ze zmienników Roberta Kolendowicza i miał wzmocnić obronę w końcówce meczu. Jedna z jego interwencji wyglądała dość nerwowo, ale Jesus Diaz nie oddał w odpowiedzi strzału do bramki.

ZOBACZ WIDEO: Absurdalna sytuacja w amatorskiej lidze. Najbardziej groteskowe pudło roku

- Nic złego nam się nie stało, więc można powiedzieć, że zmiany były trafione. Jeżeli nie możesz strzelić drugiego gola, to kontroluj prowadzenie. Raków nie miał wielu dobrych szans na wyrównanie - wspomina Wojciech Lisowski.

Pogoń umocniła się na czwartym miejscu w tabeli, co nie zmienia faktu, że awans z PKO Ekstraklasy do eliminacji Ligi Konferencji jest mało realny. Druga szansa Portowców będzie 2 maja na PGE Narodowym. W finale Pucharu Polski zagrają z Legią Warszawa, a od tego meczu dzieli ich już tylko jedna konfrontacja ligowa z Puszczą Niepołomice.

- Jesteśmy w stanie wygrać z każdym przeciwnikiem w Polsce. Szczególnie na własnym stadionie. W Szczecinie to my ustalamy zasady, a wszyscy goście mają się bać meczu z nami. Mamy do wykonania jeszcze zadanie w Niepołomicach, także idziemy krok po kroku w kierunku finału pucharu. Nie wybiegamy za daleko w przyszłość i to jest nasza recepta od początku rundy wiosennej - tłumaczy Wojciech Lisowski.

Komentarze (2)
avatar
szymek zu
22.04.2025
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Jak się wygrywa z Rakowem raz na 5 lat to na pewno. 
avatar
528
21.04.2025
Zgłoś do moderacji
5
5
Odpowiedz
Czy kogoś ta nasza ekstraklapa interesuje? 
Zgłoś nielegalne treści