Korespondencja z Monachium - Dariusz Faron, WP SportoweFakty
W piątkowe popołudnie nie było na świecie miejsca, w którym stężenie piłkarskich gwiazd na metr kwadratowy byłoby wyższe niż w monachijskiej hali SAP Garden. Dzień przed finałem Ligi Mistrzów UEFA zorganizowała turniej z udziałem tych, którzy jeszcze nie tak dawno zachwycali kibiców z całego świata.
Ribery skradł show
W roli kapitanów wystąpili Luis Figo, Kaka i Lothar Matthaeus. A prócz nich na murawę wybiegli też m.in. Andres Iniesta, Claude Makelele czy Petr Cech. Ale największe owacje zebrała inna gwiazda. Gdy na boisku pierwsze kroki postawił Franck Ribery, ponad 10 tys. widzów niemal eksplodowało z radości. I zaczęło skandować nazwisko francuskiego skrzydłowego, który przez lata czarował w Bayernie Monachium.
Zarówno na trybunach, jak i w strefie dla piłkarzy panowała doskonała atmosfera. Francuz Christian Karembeu w pewnym momencie ustawił się w rzędzie z dziennikarzami i zaczął udawać, że też nagrywa materiał wideo. A Luis Figo poświęcił dobre kilka minut, żeby przybić piątki wszystkim wolontariuszom.
W SAP Garden zjawił się też legendarny Roberto Carlos. Jeden z hiszpańskich reporterów zagadnął go, którzy zawodnicy radzą sobie w turnieju najlepiej. - Figo wygląda dobrze, tak samo Ze Roberto czy Kaka. Na pewno nie można powiedzieć tego o mnie! - mówił z przymrużeniem oka słynny przed laty obrońca Realu Madryt.
Zieliński doceniony przez legendę
Może faktycznie nie pędzi już lewym skrzydłem jak kiedyś, ale jedno na pewno się nie zmieniło - uśmiech rzadko kiedy schodzi z jego twarzy.
WP SportoweFakty zapytały Brazylijczyka o Piotra Zielińskiego.
- To bardzo dobry piłkarz. Życzę powodzenia obu drużynom, natomiast w przeszłości występowałem w Interze i to był piękny czas. Rozmawiałem dziś o tym z Estebanem Cambiasso, który też grał w zespole z Mediolanu. Trzymamy kciuki za Inter. To pierwszy klub, który otworzył mi drzwi. Mam nadzieję, że zagrają dobre spotkanie - mówił nam Carlos.
To właśnie w Interze zaczęła się jego kariera na Starym Kontynencie. W sezonie 1995/96 rozegrał dla "Nerazzurich" 30 spotkań i strzelił pięć goli.
Przed sobotnim finałem jednym z atutów mediolańczyków jest zdaniem Carlosa trener Simone Inzaghi. - Nie trzeba nic mówić, wystarczy spojrzeć, ile ostatnio wygrywał. Osiągnął przecież dwa finały Ligi Mistrzów w ciągu trzech lat. To młody, nowoczesny trener, który sprawia, że futbol staje się prostszy. Ale życzę też powodzenia Luisowi Enrique - zaznaczył mistrz świata z 2002 roku.
Finał bez faworyta
A skoro o trenerach mowa, nie mogło zabraknąć pytania o Carlo Ancelottiego. Po nieudanym sezonie Włoch pożegnał się z Realem Madryt i objął reprezentację Brazylii.
- Przyzwyczailiśmy się do tego, że "Królewscy" grają w finale. A jeśli chodzi o Ancelottiego, Brazylia już dawno nie była mistrzem świata. Teraz mamy trenera, który wygrywał najważniejsze puchary - stwierdził Carlos, sugerując, że "Carletto" może w 2026 r. poprowadzić "Canarinhos" do tytułu.
Na razie o mundialu w Monachium mało kto myśli. Trwa odliczanie do wielkiego finału Ligi Mistrzów. Byłe gwiazdy niemal jednogłośnie podkreślają, że zarówno Inter, jak i PSG w pełni zasłużyli, by tu wystąpić.
Kto zwycięży? Na to pytanie większość nie potrafiła już odpowiedzieć. Trzeba poczekać, ale na szczęście niedługo.
Finał Ligi Mistrzów PSG - Inter Mediolan w sobotę o godz. 21. Transmisja w TVP 1, dostępnym na platformie Pilot WP, oraz w TVP Sport i Canal+ Extra 1. Relacja tekstowa NA ŻYWO w WP SportoweFakty.
Swoje typy znajdziesz w Panelu Kibica