Korespondencja z Monachium – Dariusz Faron, WP SportoweFakty
Mecz PSG z Interem już o godzinie 21.00 na Allianz Arena. Tymczasem na oddalonym o 10 km Stadionie Olimpijskim piłkarskie święto już dawno się rozpoczęło. UEFA zbudowała bowiem w Parku Olimpijskim piłkarskie miasteczko. Podczas festiwalu z okazji finału Ligi Mistrzów można między innymi poćwiczyć strzały, mając naprzeciw mechanicznego bramkarza, zrobić pamiątkowe zdjęcie z Pucharem Mistrzów albo zagrać w piłkarską odmianę kultowego pinballa.
W strefie panuje znakomita atmosfera. Między kibicami PSG i Interu nie ma żadnej wrogości. Co najwyżej łagodne docinki, czyja drużyna będzie wieczorem lepsza. Niektórzy pozują do wspólnych zdjęć.
Kiedy patrzy się na te obrazki, można monachijczykom jako gospodarzom finału Ligi Mistrzów pozazdrościć. Przypomnijmy, że gdy kilka dni temu na finał Ligi Konferencji do Wrocławia przyjechali fani Realu Betis i Chelsea, tuż przy strefie kibica dochodziło do skandalicznych scen. Chuligani rzucali krzesłami, kuflami, obrzucali się flarami i wyzwiskami. Musiały interweniować specjalne oddziały policji, które używały m.in. armatek wodnych.
Oczywiście nie ma w tym winy Polski jako gospodarza. Niemcy – przynajmniej na ten moment - mieli po prostu więcej szczęścia. Na finał przybyli z Francji i Włoch kibice, którzy myślą przede wszystkim, by dobrze się bawić.
Z końcową oceną zachowania fanów obu zespołów trzeba rzecz jasna poczekać co najmniej do jutra. "Bild" informował, że z powodu dużego napływu kibiców monachijskie władze zakwalifikowały finał Ligi Mistrzów jako mecz podwyższonego ryzyka. Pojawiły się też nieoficjalne doniesienia, że niektórzy mogą wszczynać awantury i policja musi być w gotowości. Na tę chwilę wszystko przebiega jednak zgodnie z planem organizatorów.
Rzecznik monachijskiej policji potwierdził w rozmowie z niemieckimi mediami, że nie było do tej pory żadnych niepożądanych incydentów.