Przed meczem trener Edward Iordanescu znalazł się w dość niewygodnej sytuacji. Z powodu urazów nie mógł skorzystać z kontuzjowanych Rubena Vinagre oraz Clauda Goncalvesa, a na dodatek z powodu transferu kadrę meczową w ostatniej chwili opuścił Maximillian Oyedele.
Rumuński szkoleniowiec z pewnością lepiej wyobrażał sobie także początek tego spotkania. Legioniści już po dziesięciu minutach wrócili z dalekiej podróży, gdy sędziowie nie uznali trafienia Oralkana Omirtajewa. Napastnik znalazł się na minimalnym spalonym, ale wcześniej świetnie wykończył zaskakującą akcję swojego zespołu. Kacper Tobiasz jedynie przyglądał się, jak piłka z ostrego kąta wpada po długim słupku do bramki.
ZOBACZ WIDEO: Można oglądać i oglądać. Co za gol z połowy boiska. Jest nagranie!
Analiza VAR skradła sporo czasu, ale Legia mogła w tamtej chwili przemyśleć swoje błędy i skupić się na właściwej grze, bo każdy rezultat inny od zwycięstwa, byłby ogromną wtopą.
Ważny sygnał dał swoim kolegom Wahan Biczachczjan. Ormianin z prawej strony boiska zagrał krótko z Pawłem Wszołkiem i gdy piłka wróciła pod jego nogi, nie wahał się ani chwili i uderzył w kierunku bramki. Golkiper FK Aktobe wyraźnie się nie popisał, a piłka razem z nim wpadła do siatki. Trzeba jednak przyznać, że samo uderzenie Biczachczjana było przepięknej urody.
W pierwszej połowie Legia nie potrafiła całkowicie wystrzec się błędów. Na szczęście nie okazały się one brzemienne w skutkach. "Wojskowi" też mogli zresztą podwyższyć prowadzenie, a tuż przed przerwą swoją szansę zmarnował Marc Gual.
Druga część spotkania wyglądała lepiej. Głównie dlatego, że Legia oddawała więcej celnych uderzeń na bramkę, a Kazachowie słabli z każdą kolejną minutą i około 70. minuty grali zdecydowanie na utrzymanie wyniku.
Mocne wejście z ławki zanotował Ilja Szkurin, bo już po kilku minutach od pojawienia się na murawie miał dwie świetne okazje do podwyższenia prowadzenia. Białorusin najpierw włożył za dużo siły w uderzenie, przez co piłka powędrowała ponad bramką. W drugiej akcji kapitalnie zachował się bramkarz, który z linii bramkowej wybijał uderzenie głową Szkurina po bardzo dobrym dośrodkowaniu.
Legioniści mogli w końcówce odetchnąć z ulgą, gdy sędziowie w doliczonym czasie gry sprawdzali potencjalne zagranie ręką w polu karnym gospodarzy. Ostatecznie czeski arbiter nakazał wznowienie gry od bramki Kacpra Tobiasza, choć zapachniało koszmarem.
Oczekiwać można było więcej. Choć statystyki pomeczowe zupełnie na to nie wskazują, Legia zaprezentowała jedynie minimum. Trudno jednak powiedzieć, czy w tym momencie ta drużyna byłaby w stanie zaoferować więcej. Wynik okazał się korzystny i daje "Wojskowym" skromną zaliczkę przed drugim spotkaniem.
Rewanż odbędzie się 17 lipca w kazachskim Aktobe. Początek spotkania zaplanowano na godz. 18 czasu polskiego.
Legia Warszawa - FK Aktobe 1:0 (1:0)
1:0 - Wahan Biczachczjan 25'
Składy:
Legia: Kacper Tobiasz - Paweł Wszołek, Radovan Pankov, Steve Kapuadi, Patryk Kun - Rafał Augustyniak, Juergen Elitim, Bartosz Kapustka (81. Wojciech Urbański) - Wahan Biczachczjan (64. Kacper Chodyna), Marc Gual (72. Ilja Szkurin), Ryoya Morishita (72. Migouel Alfarela)
Aktobe: Andrei Vlad - Bagdat Kajrow, Nemanja Andjelković, Gaby Kiki - Wiaczesław Szwyrew (79. Ajan Bajdawlietow), Uche Agbo (35. Danijar Usienow), Nikita Korzun, Gieorgij Żukow (79. Erkebulan Sejdakmet), Bogdan Vatajelu - Jairo Jean, Oralkan Omirtajew (60. Amadou Doumbouya)
Żółte kartki: Szwyrew (Aktobe)
Sędzia: Dalibor Cerny (Czechy)