Lech Poznań po raz trzeci grał w trzeciej rundzie eliminacji Ligi Mistrzów - i po raz trzeci na tym etapie odpadł. Tym razem lepsza okazała się Crvena zvezda, która już w Poznaniu wypracowała sobie solidną przewagę 3:1, a w rewanżu w Belgradzie ją utrzymała (---> RELACJA).
Serbska ekipa bez większych problemów zameldowała się w decydującej fazie kwalifikacji, gdzie czeka na nich Pafos FC z Cypru. Dla Lecha oznacza to przeprowadzkę do czwartej rundy eliminacji Ligi Europy. Tam rywalem poznaniaków będzie belgijski KRC Genk.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Spotkała Messiego. Reakcja Argentyńczyka hitem sieci
Pierwszy mecz odbędzie się w przyszły czwartek przy Bułgarskiej, rewanż tydzień później na wyjeździe. Stawka jest wysoka - zwycięzca dwumeczu awansuje do fazy ligowej Ligi Europy, przegrany trafi do fazy ligowej Ligi Konferencji. Pewne jest więc jedno: Lech zagra jesienią w Europie, choć niekoniecznie w wymarzonych rozgrywkach.
Wojciech Kowalczyk, były reprezentant Polski, znany z ciętego języka, nie ma złudzeń co do tego, co dla polskiego klubu może być lepszym scenariuszem.
"Po co dostawać oklep za oklepem i mieć zepsuty humor. Lepiej grać w czwartki w Lidze Konferencji, tam możemy nabić dużo punktów do rankingu i tłuc słabsze drużyny" - stwierdził z przekąsem ekspert, cytowany przez "Weszło".
Jeśli w Poznaniu marzą o Lidze Europy, muszą udowodnić to na boisku. W przeciwnym razie mistrzowi Polski pozostanie scenariusz, który Kowalczyk wytknął z ironicznym uśmiechem - i wcale nie będzie to zabawne.