Mecz Zagłębia Lubin z Lechią Gdańsk miał wielu bohaterów. Damian Dąbrowski notujący trzy asysty, Bartłomiej Kłudka strzelający efektownego gola z dystansu, rezerwowy Kajetan Szmyt, który po świetnej indywidualnej akcji zdobył bramkę na 5:2.
Dwóch zawodników nie cieszyło się jednak po strzelonych golach. To Jakub Sypek i Michał Nalepa. Zawodnicy z przeszłością w Lechii.
- Nie cieszyłem się z szacunku do Lechii i ludzi, których spotkałem w tym klubie. Lepszych nigdy nie miałem. Nie mógłbym się cieszyć i później spojrzeć im w oczy - mówił Sypek w strefie mieszanej.
- Długo czekałem na tego gola. Nie cieszyłem się, bo spędziłem tam bardzo dużo czasu. Jestem bardzo wdzięczny temu klubowi, stąd taka moja reakcja - przyznał Nalepa.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie Cristiano Ronaldo ciągle to ma. Ale przymierzył!
- Grając z Lechią każdy spodziewa się ciekawego wyniku. Wygraliśmy 6:2, tak? Nie pamiętam, kiedy ostatnio Zagłębie strzeliło sześć goli - komentował Sypek.
Co ciekawe, on latem mógł ponownie trafić do Lechii. Był zainteresowany, natomiast gdański klub zdecydował się postawić na innych zawodników. Do końca czekano na decyzję Maksyma Chłania i to okazało się zgubne.
- W każdej plotce jest ziarenko prawdy. Coś tam było, ale później Lechia nie miała już wobec mnie jakichś większych planów. Trafiłem do Zagłębia z czego jestem bardzo zadowolony - podkreślił Sypek.
Nalepa zwrócił natomiast uwagę na dość istotną zmianę w grze Zagłębia. To był drugi mecz, gdy lubinianie wyszli na dwubramkowe prowadzenie. Podobnie było w rywalizacji z GKS-em Katowice. Wtedy również rywale odpowiedzieli i doprowadzili do wyrównania. Różnica polegała na tym, że wówczas mecz zakończył się wynikiem 2:2.
- Pokazaliśmy charakter. Z GKS-em Katowice nasza gra wyglądała gorzej po bramce na 2:2. Teraz było zdecydowanie lepiej. Znaliśmy dobre i złe strony Lechii. Tak jak się przygotowywaliśmy do tego meczu, tak później wyglądało to na boisku - podsumował Nalepa.
Tomasz Galiński, WP SportoweFakty