Robert Lewandowski w sobotę wrócił do gry po kontuzji, której nabawił się 8 sierpnia. Trener Hansi Flick desygnował go do gry w 76. minucie meczu 2. kolejki La Ligi przeciwko Levante UD przy wyniku 2:2.
Od pierwszej minuty wystąpił natomiast Marcus Rashford, który przez niektórych ekspertów nazywany jest następcą Lewandowskiego. Anglik pokazał się z dobrej strony, co podkreślił po meczu trener Hansi Flick.
- Myślę, że Marcus miał kilka sytuacji w pierwszej połowie, w których pokazał, że jest dobry i jak może nam pomóc. To jest dla mnie coś, co musi dalej tak wyglądać. W drugiej połowie musieliśmy coś zmienić. Raphinha na boku. Jest numerem jedenaście, wie, co ma tam robić, czego od niego oczekujemy, kiedy musi wchodzić do gry - tłumaczy.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Co oni zrobili! Niesamowity gol w ósmej sekundzie
Duma Katalonii była zdecydowanym faworytem meczu z Levante, jednak po pierwszej połowie nastroje w zespole nie były najlepsze. Zawodnicy Hansiego Flicka schodzili bowiem do szatni z wynikiem 0:2.
Przerwa zadziałała mobilizująco na mistrzów Hiszpanii. Dość stwierdzić, że już po siedmiu minutach doprowadzili oni do remisu. Najpierw bramkarza gospodarzy pokonał Pedri, a później Ferran Torres. Faworyci początkowo nie poszli za ciosem, ale finalnie wyszarpali zwycięstwo 3:2.
- Nie zagraliśmy perfekcyjnie, ale musimy docenić, że Levante dobrze się broniło. To nie było łatwe, ale kontynuowaliśmy ataki i udało się - powiedział Flick, podkreślając, że takie mecze są okazją do nauki i poprawy.
Dobrze, że Robert po kontuzji wraca, bo bez niego Barca traci 90 procent mocy ataku.