Ekspert po meczu Lecha. "Sami sobie udowodnili, że im się nie należy miejsce w pierwszym zespole"

Getty Images /  Maciej Rogowski/Eurasia Sport Images / Na zdjęciu: mecz Lincoln - Lech
Getty Images / Maciej Rogowski/Eurasia Sport Images / Na zdjęciu: mecz Lincoln - Lech

Lech Poznań zanotował jedną z najbardziej kompromitujących wpadek w swojej historii. Mistrz Polski poległ na Gibraltarze z miejscowym Lincoln Red Imps (1:2). - Tu nie ma żadnego wytłumaczenia - podkreśla Ryszard Rybak.

Takie wpadki na lata zapisują się w historii polskiego futbolu. Lincoln Red Imps, po czwartkowym zwycięstwie nad Lechem Poznań, zajął "chwalebne" miejsce w panteonie europejskich potęg, z którymi nie poradziły sobie polskie zespoły obok chociażby Stjarnanu, Żalgirisu, Dudelange czy Levadii.

- Cóż mogę powiedzieć? Dramat - kwituje już na starcie rozmowy były zawodnik "Kolejorza", Ryszard Rybak.

- Taka porażka jednak działa i na kibiców i na całe środowisko piłkarskie. To są mecze z gatunku, że niezależnie od tego, jak Lech zagra, to musi zdobyć 3 punkty. Można zagrać słabo, bo stadion, bo atmosfera, bo coś, ale taki mecz musisz wygrać. Tu nie ma żadnego wytłumaczenia - dodaje.

Zabrakło uczciwego podejścia

Jeżeli któraś z polskich drużyn powinna być w czwartek pewna zwycięstwa, to był to Lech Poznań. Apetyty polskich kibiców zostały dodatkowo rozbudzone po bardzo dobrych rezultatach Legii (2:1 z Szachtarem) oraz Jagiellonii (1:1 ze Strasbourgiem). Jeżeli chodzi o skalę wyzwania, to Lecha czekał niemalże sparing. Problem w tym, że sami zawodnicy tak właśnie podeszli do tego spotkania.

- Pewnych rzeczy nie mogę zrozumieć. To był przeciwnik, do którego trzeba było tylko podejść z należytym szacunkiem. Nic więcej. Od zawodowych piłkarzy wymaga się uczciwego, solidnego podejścia. Oczywiście, to są trudne mecze pod względem psychicznym, ale od tego jest też trener, by wyzwolić z piłkarzy uczciwe podejście do takiego meczu. Bo tu był ten mecz przegrany, w podejściu do meczu. Wszyscy żyli już starciem z Legią i skończyło się jak się skończyło. A jak do awansu, odpukać, zabraknie punktu czy dwóch? - pyta Rybak.

Spory wpływ na grę Lecha miały jednak przede wszystkim decyzje personalne Nielsa Frederiksena. Duńczyk postanowił bowiem zrotować niemal całą jedenastkę. Niestety, zmiennicy pokazali, dlaczego na co dzień mają właśnie taką, a nie inną rolę.

- Kadra Lecha jest w miarę szeroka i ci, którzy dostali szanse to nie są przypadkowi piłkarze. To nie byli piłkarze z drugiej drużyny, którzy przyszli i nagle mieli grać mecz. Ok, mają mniej, więcej minut, ale mają. Jeżeli chcą walczyć o podstawowy skład, to gdy dostają szansę, to muszą to udowodnić. Co oni mogą teraz powiedzieć? Że dlaczego nie grają? Nie grają, bo nie są nawet w stanie wygrać z tak przeciętną drużyną. Sami sobie udowodnili, że im się nie należy miejsce w pierwszym zespole - podkreśla nasz rozmówca.

Zachwiany balans

W meczu z Lincoln, po raz kolejny zawiodła defensywa Lecha, który w obecnym sezonie zaledwie 3(!) razy, zdołał utrzymać czyste konto (mecze z Breidablikiem, Bruk-Betem oraz GKS-em). Tym razem jednak ofensywa nie była na tyle jakościowa, by przykryć niedoskonałości pod własną bramką.

- Jeżeli chodzi o grę w defensywie, to Lech ma kłopot od początku sezonu. Lech systematycznie traci bramki, obrońcy są wymieniani, a Lech i tak traci. Kłopot polega na tym, że Lech ogólnie jako zespół gra słabo w defensywie. Moim zdaniem to jest pokłosiem trochę filozofii trenera. Gramy do przodu, ofensywną piłkę i jest to nastawienie w głowach, by pokazać coś w ataku, a po stracie piłki jest kłopot. Jest zachwiany balans między ofensywą a defensywą - zauważa Rybak.

- Jeżeli gdzieś jednak upatrywałbym powodu takiego stanu rzeczy, to w braku klasycznego defensywnego pomocnika. Aktualnie ci gracze w środku są za bardzo nastawieni na grę do przodu, a trener też lubi, gdy ci defensywni dają akcenty do przodu - dodaje nasz rozmówca.

Ostatecznie jednak, mecz z Gibraltarczykami szybko może pójść w niepamięć, jeżeli Lech w niedzielę pokona w hicie kolejki Legię. Pytanie jednak, czy taka wpadka zadziała motywująco, czy wręcz przeciwnie.

- W meczach Lech - Legia jednak zupełnie inne czynniki grają rolę. To będzie inny rozdział, skład, zupełnie co innego. Może ten kubeł zimnej wody podziała w jakimś stopniu pobudzająco, drużyna się spręży, będzie chciała coś udowodnić kibicom, a lepszego miejsca na to, niż mecz z Legią, nie ma. Sam jestem jednak ciekawy jak to będzie wyglądało - mówi nam Rybak.

- Mimo wszystko wierzę w Lecha w Warszawie - zaznacza.

Starcie Legia Warszawa - Lech Poznań zaplanowano na niedzielę, 26 października, na godzinę 20:15.

ZOBACZ WIDEO: Przyjęła pod dach Ukrainkę. Teraz co miesiąc dostaje od niej taki SMS

Komentarze (1)
avatar
HrOst
24.10.2025
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Pan Rybak ma racje. Lech gra bardzo słabo w defensywnie od dość dawna. Nawet bramkarz popełnia głupie błędy. Trener poszedł va bank i poległ. Jak z tej kompromitacji będą wyciągnięte wnioski t Czytaj całość
Zgłoś nielegalne treści