Szymon Marciniak miał sporo pracy i nie wszystkie jego decyzje przypadły do gustu zawodnikom.
Najwięcej kontrowersji wzbudziła sytuacja z 65. minuty, gdy Alex Douglas faulował w polu karnym Marko Bulata. Marciniak bez chwili zawahania odgwizdał faul obrońcy "Kolejorza".
- Douglas widział piłkę i chciał ją wybić, ale nie zauważył zawodnika Rakowa, który był sprytniejszy. Piłkarz w czerwonej koszulce wyskakuje, zagrywa sobie piłkę i jest lewym kolanem Douglasa trącony w swoje kolano, po czym upada. To naprawdę prosta sytuacja do oceny, zwłaszcza, że to była jedyna para wokół piłki, więc byłem skupiony tylko na niej - tłumaczył Marciniak w rozmowie z "Interią".
Kibice Lecha nie zgadzają się z taką interpretacją i twierdzą, że w tej sytuacji absolutnie nie było przewinienia.
- Jeżeli kontakt jest kopnięciem, to nie ma znaczenia czy to było mocne czy mniej mocne. Jeśli idziemy kryteriami, to przy starciu dwóch zawodników ocenia się, kto jest pierwszy przy piłce - tu wygrał piłkarz Rakowa - i czy został trafiony przez rywala. I tu nie mam wątpliwości - powtórzę: było kolano w kolano, jeden z zawodników zagrywa piłkę, jest między nią a rywalem i zostaje kopnięty. Jeśli ktoś uważa, że nie powinienem odgwizdać karnego, to słucham jednego kryterium, dlaczego miałby to nie być rzut karny - mówił Marciniak.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Argentyńska gwiazda nadal zachwyca. Co za gol
Marciniak wytłumaczył też dlaczego nie uznał bramki Douglasa w 38. minucie. Tu sytuacja była dość klarowna - Timothy Ouma był na pozycji spalonej w momencie strzału Antonio Milicia i utrudniał interwencję Kacprowi Trelowskiemu.
- To jest abecadło - był fizyczny kontakt między nim, a Trelowskim. Nie może być większego wpływu na interwencję bramkarza, niż kiedy go dotykasz. To czarno-biała sytuacja, zupełnie nieinterpretacyjna. O interpretacji można by mówić, gdyby Ouma stał obok bramkarza, ale go nie dotknął - wtedy trzeba się zastanowić, czy mu przeszkodził, czy nie. Z wszystkich sytuacji ta była najprostsza do oceny - stwierdził sędzia.
Sytuacji z czerwoną kartką dla Luisa Palmy nawet nie ma sensu komentować. Był to rażący faul, po którym zresztą Zoran Arsenić doznał poważnej kontuzji i nie zagra przez ok. dwa miesiące.
- Z boiska wyglądało to na żółtą, ale gdy obejrzałem na wideo wykręcenie nogi - totalnie niebezpieczne, podpadające pod poważny i rażący faul, to tutaj nie ma dyskusji. Ja rozumiem pretensje kibiców na stadionie, ale jak oglądasz taką powtórkę i wciąż je masz, to się czasami dziwię - powiedział Marciniak.