Bartosz Kapustka cieszy się zaufaniem Jana Urbana. W każdym z trzech spotkań pod wodzą tego selekcjonera otrzymywał szansę w drugiej połowie. W meczu towarzyskim z reprezentacją Nowej Zelandii pojawił się na boisku w 63. minucie, zaliczając 18. występ w koszulce z orzełkiem.
- Każdy z chłopaków traktuje przyjazd na kadrę jako coś bardzo istotnego, coś, na co się czeka. Będąc dzieckiem, każdy marzył żeby grać dla reprezentacji. Gdy zakładasz koszulkę reprezentacji, to jest największa duma - podkreślił Kapustka w rozmowie z dziennikarzami po meczu na Superauto.pl Stadionie Śląskim w Chorzowie, wygranym przez reprezentację Polski 1:0.
ZOBACZ WIDEO: Co za gol w Polsce. To nagranie po prostu trzeba zobaczyć
Biało-Czerwoni wystąpili w składzie mocno różniącym się od tego z wrześniowych spotkań z Holandią i Finlandią. - Pewnie niektórzy zagrali dziś pierwszy raz ze sobą. To prawda, że czasem brakuje automatyzmów i zrozumienia na boisku. To jest normalna sprawa, nie tylko tutaj, także w innych reprezentacjach. Ale właśnie po to są te mecze towarzyskie - tłumaczył Kapustka.
Bartosz Kapustka po raz drugi w krótkim odstępie czasu wystąpił na Górnym Śląsku. W minioną niedzielę, 5 października, jego Legia Warszawa przegrała mecz na szczycie PKO Ekstraklasy z Górnikiem Zabrze 1:3. A przecież Górnik to klub, z którym blisko związany był - najpierw jako piłkarz, a ostatnio trener - Jan Urban. Padło więc pytanie o to, czy było trochę szyderki ze strony selekcjonera pod adresem legionistów.
Kapustka najpierw się uśmiechnął, a potem odpowiedział: - Zawsze jest trochę szyderki na zgrupowaniach. Nie tylko z tego meczu, ale z różnych innych. Normalna sprawa. Dla nas na początku było to trudne do przełknięcia, ale teraz trzeba się skupić na tym co tu i teraz, czyli na meczach reprezentacji - odparł.
- Śląskie powietrze nam ostatnio nie posłużyło, ale teraz z reprezentacją wygraliśmy, a Paweł Wszołek (inny piłkarz Legii w kadrze - przyp. red.) dał dziś asystę. Fajnie, że się zaznaczył w tym meczu, pomógł Piotrkowi Zielińskiemu w strzeleniu superbramki, która dała zwycięstwo - dodał Kapustka.
28-latek pochwalił także byłego legionistę Jana Ziółkowskiego. Młody obrońca pod koniec sierpnia został piłkarzem AS Romy, a w spotkaniu z Nową Zelandią po raz pierwszy wystąpił w reprezentacji i nie zjadła go trema. Wręcz przeciwnie, zagrał bardzo dobre spotkanie (więcej TUTAJ>>).
- Cieszę się bardzo, że Janek zadebiutował. Pierwszy mecz to olbrzymia sprawa, pamiętam swój debiut. Dla Janka i dla całej jego rodziny to było duże wydarzenie. Zasłużył na to. Miał parę interwencji, które uchroniły nas od straty bramki. Zawsze daje maksa i tutaj było podobnie - chwalił 20-latka.
Już w niedzielę, 12 października, kadrę czeka mecz o punkty eliminacji MŚ 2026 - w Kownie z Litwą.
- Przygotowywaliśmy się już wcześniej, a najbliższe odprawy i dni będą skoncentrowane na spotkaniu z Litwą. Nie trzeba tłumaczyć, jak istotny to jest mecz. Na pewno na wyjeździe to nie będzie łatwy przeciwnik, ale jedziemy tam wygrać - zapewnił Bartosz Kapustka.