Tradycją rozgrywek o Puchar Króla jest to, że dwie najlepsze ekipy otrzymują medale. Polska reprezentacja po wysokim zwycięstwie z Singapurem pojechała do Bangkoku i udała się w podróż powrotną do kraju. Zawiodło to organizatorów, którzy w akcie desperacji gotowi byli wręczyć medale polskim... dziennikarzom. Ostatecznie uznano, że przekazanie medali żurnalistom w obecności dwudziestu tysięcy kibiców nie przystoi. Skandal mógł być jeszcze większy. Okazało się bowiem, że Polacy do końca zachowali szanse na pierwsze miejsce w turnieju. Po wysokiej wygranej z Singapurem i porażce Duńczyków z Tajlandią to właśnie nasza reprezentacja zajęłaby pierwsze miejsce. Ten wynik był mało prawdopodobny, ale możliwy.
W tym przypadku można mówić o skandalu ze strony PZPN. Bowiem takie osoby jak Ireneusz Serwotka, Zbigniew Lach, Jerzy Koziński oraz Józef Maliszewski według specjalnego komunikatu PZPN byli oficjalną delegacją PZPN. Tymczasem zachowali się jak zwykli turyści, wyjeżdżając przed ceremonią udekorowania drużyn.