Jagiellonia Białystok przegrała 1:2 (1:1) z Rayo Vallecano w meczu 5. kolejki fazy ligowej Ligi Konferencji. Tym samym poniosła trzecią porażkę z rzędu w ciągu zaledwie tygodnia. - Duża szkoda, bo na pewno nie zasłużyliśmy na to. Powiedziałbym, że przegrała drużyna zdecydowanie lepsza. To co obejrzałem cieszy, ale wynik już nie - powiedział Adrian Siemieniec podczas konferencji prasowej.
- Oceniłbym to tak samo w przypadku remisu. To trudne, ale tak jest i trzeba to zaakceptować... Widać było poprawę: inną energię, intensywność, tempo, zagrożenie dla bramki przeciwnika. Należy iść dalej w tym kierunku. Dziękuję drużynie za wysłany sygnał, postawę, determinację i poświęcenie, którego nie można jej odmówić - dodał 33-latek.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Gol z połowy boiska. Można oglądać i oglądać
Zdania co do postawy Jagiellonii w meczu z Rayo były podzielone wśród oglądających i niektórych początkowe słowa Siemieńca zaskoczyły. Jeden z dziennikarzy dopytał o tę kwestię. - To subiektywna opinia, bo nie mam wglądu do statystyk. Czułem, że to nasze dobre spotkanie: mamy przewagę, szybko odbieramy piłkę, atakujemy, jest dużo dobrych momentów, widziałem wiarę w zwycięstwo oraz fajną energię, gdy niosły nas trybuny i napędzały ataki. Czuć było fajne "flow" - usłyszał w odpowiedzi.
- Mieliśmy słaby początek. Szybko musieliśmy gonić wynik, brakowało nam pewności siebie, było za dużo prostych strat i niedokładności, a to nie pozwalało złapać rytmu. Końcówka pierwszej połowy dodała nam tego spokoju i pokazała, że można tu wierzyć w zwycięstwo. Do czasu gola na 1:2 początek drugiej części był bardzo dobry w naszym wykonaniu, ale nie zdobyliśmy bramki. Z takim rywalem trzeba to zrobić, bo on potrzebuje momentu aby stworzyć sobie świetną sytuację - wytłumaczył dalej szkoleniowiec białostoczan.
Po meczu Jagiellonii z Rayo wiele pretensji było do Sławomira Abramowicza, który wydawał się popełnić spory błąd przy decydującym golu. Siemieniec nie obwiniał jednak go personalnie za wpuszczony strzał, a zwrócił uwagę na inny problem swoich podopiecznych. - Bramka? Tracimy je w dość prosty, a czasem wręcz kuriozalny sposób. Tak jednak też czasem w sporcie się dzieje - zaznaczył.
- Pozostała nam walka w dwóch spotkaniach wyjazdowych, które zbudują serię w sumie 14 wyjazdów na 20 ostatnich gier. Ten terminarz nie jest dla nas szczególnie łatwy, ale tak jest i tego nie zmienimy. Trzeba sobie radzić i szukać najlepszych rozwiązań w tej sytuacji - podsumował trener Jagi.
Kuba Cimoszko, dziennikarz WP SportoweFakty
W 30 minucie powinno być już 0:4
Tylko fart i pokraczna obrona ich bramkarza pozwoliła doprowadzić do remisu