Ogromny pech Pelikana

Kibice, którzy zebrali się dzisiaj na stadionie byli świadkami bardzo dobrego widowiska. Mecz pomiędzy outsiderem drugiej ligi i liderem ligi był niezwykle emocjonujący i gra toczona była zdecydowanie pod dyktando miejscowej drużyny. Ekipa z Gdańska może mówić o naprawdę dużym szczęściu.

Dziś w drużynie Ptaków nie mógł zagrać Marcin Ludwikowski. Jego brak był dużym osłabieniem dla ekipy gospodarzy. Pelikan już od pierwszych minut ruszył do ataków na bramkę Lechii. Już w 3. minucie w doskonałej sytuacji znalazł się Maciej Wyszogrodzki. Po dośrodkowaniu Przemysława Cichonia zdecydował się on na strzał z woleja i piłka o centymetry minęła słupek bramki. W 7. minucie ponownie w doskonałej sytuacji znalazł się Wyszogrodzki. Tym razem podawał Radosław Kowalczyk, „Mumia” stanął oko w oko z bramkarzem Lechii, jednak za daleko wypuścił sobie piłkę i uprzedził go Paweł Kapsa.

Lechia groźnie odpowiedziała w 28. minucie. Wtedy to po dośrodkowaniu z rzutu rożnego w polu karnym Pelikana zrobiło się spore zamieszanie i Jakuba Studzińskiego uratowała poprzeczka. W pierwszej połowie już żadna z drużyn nie stworzyła sobie dogodnej sytuacji na zdobycie bramki. Zdecydowaną przewagę na boisku mieli gospodarze, jednak nie potrafili jej udokumentować golem.

Drugą połowę bardzo dobrze rozpoczął Pelikan. Radosław Kowalczyk, popędził lewą stroną, ograł bez problemów obrońcę Lechii i znalazł się sam przed bramkarzem rywali. Doświadczony napastnik Ptaków spokojnie wyczekał na odpowiedni moment i strzałem po ziemi dał prowadzenie swojej drużynie. Po zdobytej bramce gospodarze nie atakowali już tak intensywnie, bardziej skupili się na grze w obronie. W 66. minucie przeprowadzili jednak bardzo groźną kontrę. Piłka trafiła pod nogi Jozefa Petrika, który zdecydował się na strzał z pierwszej, minimalnie przestrzelił. W 72. minucie w Łowiczu wszyscy myśleli, że Pelikan sprawi nie lada sensację. Robert Wilk podał do Maciej Wyszogrodzkiego, który znalazł się w sytuacji sam na sam z Kapsą. Tym razem młody pomocnik do końca zachował zimną krew i nie dał szans bramkarzowi przyjezdnych.

Ten gol wprowadził rozluźnienie w szeregi obronne gospodarzy i dwie minuty później było już tylko 2:1. Niezdecydowanie obrońców wykorzystał Karol Piątek, który wbiegł między dwójkę stoperów z Łowicza i uderzył piłkę z całej siły. Futbolówka skozłowała jeszcze przed Studzińskim i przeleciała nad jego rękami. Pelikan od tego momentu skupił się wyłącznie na obronie i rzadko kontratakował. Jednak w 88. minucie groźny strzał z 16. metrów oddał Robert Hyży, ale w bramce bez zarzutu spisał się Paweł Kapsa.

Końcówka meczu to rozpaczliwe ataki gości, nie przynoszące jednak efektów aż do 94 minuty (warto tu zaznaczyć, że sędzia doliczył 3 minuty). Kolejne dośrodkowanie „na aferę” w pole karne Pelikana. Studziński nie sięgnął piłki, a ta trafiła pod nogi Macieja Rogalskiego, który nie miał żadnych problemów z umieszczeniem jej w siatce.

W ten niezwykle szczęśliwy sposób Lechia Gdańsk wywozi z Łowicza, tylko i aż jeden punkt. Wszyscy piłkarze i kibice Pelikana czuli po meczu ogromny niedosyt, ponieważ trzy punkty w meczu z liderem byłyby nie lada sukcesem i znacznie przybliżyłyby łowiczan do utrzymania w drugiej lidze, a tak wszyscy muszą teraz liczyć na to, że Motor Lublin w Zabierzowie ogra Kmitę. Z kolei przewaga Lechii zmalała z czterech do dwóch punktów.

Pelikan Łowicz - Lechia Gdańsk 2:2 (0:0)

1:0 - Kowalczyk 51'

2:0 - Wyszogrodzki 72'

2:1 - Piątek 74'

2:2 - Rogalski 90+3'

Składy:

Pelikan Łowicz: Studziński - Staniek, Pacan, Pastuszka, Petrik, Łochowski, Hyży, Wilk (79' Adamczyk), Wyszogrodzki (90+2' Pomianowski), Cichoń, Kowalczyk (69' Sojka).

Lechia Gdańsk: Kapsa - Pęczak (61' Pęczak), Wołąkiewicz, Manuszewski, Kosznik, Piątek, Trałka, Miklosik (79' Kalkowski), Rogalski, Rybski (64' Hirsz), Centnarowicz.

Żółte kartki: Wyszogrodzki (Pelikan) oraz Manuszewski, Piątek (Lechia).

Sędzia: Tomasz Musiał (Kraków).

Widzów: 1500

Najlepszy piłkarz Pelikana: Jozef Petrik

Najlepszy piłkarz Lechii: Karol Piątek

Najlepszy piłkarz meczu: Jozef Petrik

Źródło artykułu: