Poznaniacy liczyli, że Legia odbierze Wiśle punkty i przy zwycięstwie nad Polonią Lech zostanie liderem. Warszawiacy zagrali jednak żenująco słabo, co dla Kolejorza oznaczało grę o zachowanie jednopunktowej straty do Białej Gwiazdy. Taki obrót sprawy nie załamał jednak Lecha, lecz podziałał na niego mobilizująco. Od pierwszych minut podopieczni Jacka Zieliński rzucili się na rywala z niesamowitą determinacją.
Efekty przyszły bardzo szybko, bo już w 6. minucie po sporym zamieszaniu w polu karnym z gola cieszył się Manuel Arboleda. Po powtórkach telewizyjnych trafienie ostatecznie zostało zaliczone jako samobójcza bramka Wojciecha Skaby. Napór gospodarzy nie słabł, a nawet wzrastał. W dobrej sytuacji był Sławomir Peszko, który uprzedził golkipera gości, ale nie zdołał utrzymać równowagi, a miałby przed sobą tylko pustą bramkę.
Swoich szans szukali również Semir Stilić oraz Siergiej Kriwiec. W ekipie Polonii warto odnotować minimalnie niecelny strzał Vladimira Milenkovicia. Gospodarze konsekwentnie grali swoje i w 21. minucie podwyższyli prowadzenie. Tym razem nie ma wątpliwości, że gol należy się Arboledzie, który strzałem głową wykończył dośrodkowanie Kriwca.
W 31. minucie w groźnej sytuacji był Milenković, ale zamiast uderzać z pierwszej piłki zdecydował się na przyjęcie i cała sytuacja spaliła na panewce. Prędzej indywidualną akcją popisał się Stilić, ale gdy piłkę przejął Robert Lewandowski uderzył za lekko prosto w Skabę. Napastnik Kolejorza nie pomylił się w 34. minucie dobijając mocny strzał z dystansu Peszki.
Zanosiło się na prawdziwy pogrom, ale w drugiej połowie Lech zmniejszył tempo. Duży wpływ na to miały zmiany Peszki i Ivana Djurdjevicia. Obaj są zagrożeni pauzą za żółte kartki i trener Jacek Zieliński nie chciał ryzykować. Gospodarze nadal byli lepsi, ale nie mieli już tylu groźnych okazji. Było widać, że w ich głowach siedziało trzybramkowe prowadzenie i myśl o ciężkim pojedynku z Ruchem Chorzów, który czeka lechitów we wtorek.
Skaba kunsztem musiał się wykazać po groźnych uderzeniach Stilicia i Lewandowskiego. W świetnej okazji był również Kriwiec, którego potężny strzał z pola karnego instynktownie na rzut rożny odbił bramkarz bytomian. Kibice poznańskiej drużyny domagali się kolejnych goli, ale się ich nie doczekali. W końcówce w dobrej sytuacji był Jakub Wilk, ale został zablokowany przez obrońcę rywala. Polonia miała kilka niegroźnych strzałów, z którymi bez problemu radził sobie pewnie grający Krzysztof Kotorowski. Bramkarz Lecha najwięcej oklasków zebrał, gdy odważnym wyjściem z bramki zapobiegł sytuacji sam na sam.
Lech wygrał w pełni zasłużenie i trzeba przyznać, że był to najniższy wymiar kary. Poznaniacy na dwie kolejki mają jeden punkt straty do Wisły Kraków, ale wierzą w odrobienie strat.
Lech Poznań - Polonia Bytom 3:0 (3:0)
1:0 - Skaba (sam.) 7'
2:0 - Arboleda 21'
3:0 - Lewandowski 34'
Składy:
Lech Poznań: Kotorowski - S. Gancarczyk, Wojtkowiak, Bosacki, Arboleda - Djurdjević (46' Zapotoka), Injac, Stilić - Peszko (46' Wilk), Lewandowski, Kriwiec (75' Kikut).
Polonia Bytom: Skaba - Chomiuk, Klepczyński, Killar, Kotrys - Barcik, Reiman (46' Tymiński), Sawala (87' Bykowski), Tomasik, T. Nowak - Milenković (68' Podstawek).
Żółta kartka: Killar (Polonia).
Sędzia: Szymon Marciniak (Płock).
Widzów: 13 000.
Ocena meczu: 3,5. Pierwsza połowa była bardzo dobra. Lech grał z dużym zaangażowaniem, zdobył trzy bramki, ale po przerwie emocje opadły. Przez całe spotkanie Polonia była tłem dla Kolejorza.