Cenna wygrana Śląska (relacja)

Czarna seria Motoru trwa. Tym razem podopieczni Ryszarda Kuźmy musieli uznać wyższość wrocławskiego zespołu i była to dla nich trzecia porażka z rzędu. Gospodarze starali się odrobić straty, jednak Śląsk do ostatniego gwizdka bardzo pewnie spisywał się w defensywie. Przez większość meczu kibice wspaniale dopingowali obie jedenastki, jednak pozostał niesmak po rasistowskich okrzykach skierowanych do Bernarda Ocholeche w końcówce spotkania.

Pierwsze minuty były bardzo wyrównane. Większość akcji zarówno Motoru, jak i Śląska nie kończyła się strzałami. Pierwszą próbę podjął Sebastian Dudek w 8. minucie, ale jego uderzenie zza pola karnego dobrze zablokował Ocholeche.

Tuż przed upływem kwadransa gry Krzysztof Ulatowski oddał pierwszy celny strzał, ale nie sprawił on kłopotów Przemysławowi Mierzwie. W odpowiedzi Kamil Stachyra wymanewrował Krzysztofa Wołczka i uderzył, jednak nie udało się mu zaskoczyć Wojciecha Kaczmarka.

W obronie Motoru bardzo pewnie spisywał się Maciej Kiciński, to właśnie on przerywał wiele akcji ofensywnych Śląska i często wybijał piłkę po dośrodkowaniach. W 34. minucie Śląskowi udało się sforsować defensywę gospodarzy. Marek Gancarczyk dośrodkował w pole karne Motoru, z futbolówką minął się Tomasz Szewczuk, ale dopadł do niej Janusz Gancarczyk i dał gościom prowadzenie. - Trener nam kazał, żeby jak ja prowadzę piłkę - Janek zamykał, a jak Janusz prowadzi z lewej strony, to wtedy ja. Akurat tak się stało, że Janek strzelił bramkę - zdradza Marek Gancarczyk.

- Brat popędził prawą stroną, ja zamknąłem akcję i jakoś wpadła - skromnie przyznaje Janusz.

Po stracie gola lublinianie dążyli do odrobienia strat, jednak brakowało im argumentów pod bramką rywali. W końcówce I połowy goście mogli podwyższyć wynik. Mierzwa wybił piłkę wprost pod nogi Sztylki, który podał do Marka Gancarczyka. Ten zdecydował się na strzał, lecz golkiper Motoru nie dał się zaskoczyć.

W drużynie Śląska bardzo aktywni byli skrzydłowi - bracia Gancarczykowie, często dośrodkowywali oni w szesnastkę przeciwnika, lecz brakowało wykończenia tych akcji. Z czasem goście oddali inicjatywę Motorowi. W 48. minucie Daniel Koczon główkował tuż nad poprzeczką.

Po godzinie gry błąd przytrafił się graczom wrocławskiej jedenastki. Po dośrodkowaniu Marcina Syroki z rzutu rożnego Dariusz Sztylka podał do... Pawła Maziarza, który jednak nie skorzystał z prezentu. Za polem karnym futbolówkę zdołał opanować Rafał Król, ale strzał 18-letniego pomocnika został zablokowany.

W 72. minucie rozpoczęła się seria rzutów rożnych dla Motoru, które wykonywał Syroka. Po pierwszej wrzutce Szewczuk w ostatniej chwili "zdjął" piłkę z głowy Michała Maciejewskiego, natomiast chwilę później Kamil Król uderzył minimalnie obok słupka. W 77. minucie atomowy strzał Łukasza Misztala z trudem obronił Kaczmarek, a dobitka nie była możliwa, gdyż sędzia dopatrzył się pozycji spalonej.

Do samego końca Motor starał się atakować, natomiast Śląsk umiejętnie bronił się, konstruując również kontrataki. Mimo prób z obu stron, wynik nie uległ już zmianie do ostatniego gwizdka arbitra.

Cieniem na wspaniałym dopingu kładzie się sytuacja z 88. minuty, kiedy kibice skandowali rasistowskie okrzyki. Według nich Ocholeche nie powinien grać w Motorze ze względu na kolor skóry. Po meczu piłkarze lubelskiej drużyny nie chcieli podziękować fanom za doping. Zespół stał na środku boiska, a w dyskusję z nimi wdał się Paweł Maziarz, tłumacząc, że zachowanie było co najmniej nieodpowiednie.

W tym czasie Nigeryjczyk siedział na ławce rezerwowych i przez dłuższy czas wahał się, czy podejść do kibiców. Wkrótce Ocholeche podbiegł w stronę trybuny i rozległo się gromkie: "Przepraszamy". - Zawodnicy Motoru pokazali klasę w stosunku do tego, co kibice - nie tylko w tym meczu, ale i w poprzednim - skandowali do Bernarda Ocholeche. Myślę, że pokazali jak to ma wyglądać. Duże brawa dla mojej drużyny - zauważa trener Kuźma.

Motor Lublin - Śląsk Wrocław 0:1 (0:1)

0:1 - J. Gancarczyk 34'

Składy:

Motor Lublin: Mierzwa - Misztal, Maciejewski, Kiciński, Syroka, Rafał Król (87' Kamiński), Ocholeche, Maziarz, Popławski (65' Kamil Król), Koczon, Stachyra (73' Kowalczyk).

Śląsk Wrocław: Kaczmarek - Marciniak, Cap, Pokorny, Wołczek, Sztylka, Marek Gancarczyk (65' Ostrowski), Dudek, Janusz Gancarczyk (80' Kluzek), Ulatowski, Szewczuk (86' Imeh).

Żółte kartki: Kiciński (Motor) oraz Sztylka, Marciniak, Kluzek, Wołczek, M. Gancarczyk (Śląsk).

Sędzia: Dariusz Giejsztorewicz (Suwałki).

Widzów: 5000.

Najlepszy piłkarz Motoru: Maciej Kiciński.

Najlepszy piłkarz Śląska: Janusz Gancarczyk.

Piłkarz meczu: Janusz Gancarczyk.

Źródło artykułu: