Marcin Foltyn: Buta tryumfatora

Lech Poznań pokonał w wyjazdowym spotkaniu 4. rundy kwalifikacyjnej Dnipro Dniepropietrowsk 1:0. Oprócz nadspodziewanie dobrej gry Kolejorza, oraz co się ostatnio rzadko zdarza, braku kompromitacji, uwagę zwraca postawa trenera Jacka Zielińskiego. Wystarczyło jedno zwycięstwo nad renomowanym rywalem, by już zaczął się puszyć niczym paw i udowadniać swoją wielkość.

W tym artykule dowiesz się o:

Na konferencji prasowej po meczu z Dnipro, Jacek Zieliński jasno dał do zrozumienia, że najchętniej odgryzłby się jak mógł, każdemu kto odważył się krytykować trenera oraz grę jego zespołu. Taka sytuacja ma miejsce nie po raz pierwszy. Podobnie było pod koniec ubiegłego sezonu. Mariusz Jop wraz z krakowską Wisłą w zasadzie podarowali mistrzostwo Lechowi. To wystarczyło, by Zieliński napuszył się jak paw i zaczął dogryzać, tym którzy wątpili w jego trenerski geniusz. Teraz jest niemal identycznie. Po serii wpadek i kompromitacji, wystarczyło jedno wygrane spotkanie, by Zieliński poczuł się tryumfatorem. Tymczasem do rozegrania jest jeszcze rewanż z Ukraińcami a i w lidze przydałoby się zacząć wygrywać, bo sytuacja mistrzów Polski już u progu sezonu nie jest wesoła.

Trener Zieliński nie jest wybitnym szkoleniowcem, ale wystarczająco dobrym na polskie warunki. Pod jego batutą nieźle grały m.in. zespoły Groclinu Dyskobolii i Polonii Warszawa. Uzyskanymi w tych klubach wynikami, Zieliński zapracował na szansę poprowadzenia czołowego polskiego zespołu. Po szkoleniowca sięgnęli działacze Lecha Poznań, gdzie miał zastąpić Franciszka Smudę. Po bardzo udanym występie w Pucharze UEFA jeszcze za kadencji Smudy, w zeszłym roku oczekiwania były spore. Lech przegrał jednak z Brugią i w fazie grupowej Ligi Europejskiej nie zagrał. Następnie w lidze zespół prezentował się w kratkę i śmiało można postawić tezę, że gdyby nie słaba postawa Wisły Kraków i problemy tego klubu, na Bułgarskiej nie graliby teraz mistrzowie Polski.

Podarunek Wisły dał jednak Zielińskiemu niezłego kopa i ten zaczął udowadniać wszystkim, że się mylili co do jego osoby. Tymczasem przyszedł nowy sezon i już u jego progu Lech jest bez formy. Kolejorz grał bez ładu i składu w ataku w eliminacjach Ligi Mistrzów. Nic dziwnego, że wrota piłkarskiego raju, po raz kolejny zatrzasnęły się przed nosem mistrza Polski. Rok temu skompromitowała się w eliminacjach Wisła Kraków. Jako główny powód podano drogę przygotowań, obraną przez Macieja Skorżę. Forma Wiślaków miała przyjść na trzecią i czwartą rundę kwalifikacji. Owszem przyszła, Wisła miażdżyła rywali w lidze na początku sezonu, jednak z eliminacji odpadła dużo wcześniej z Levadią Tallin.

Zieliński powinien wyciągnąć wnioski z błędu Skorży. Tymczasem Lech był i jest bez formy a jedno zwycięstwo wiosny jeszcze nie czyni. Liga Mistrzów odpłynęła a podobno to był najważniejszy cel tego sezonu dla Lecha. Dlatego pytanie o to, czy trener miał rzeczową koncepcję przygotowania zespołu do sezonu, jest całkowicie zasadne. Mimo całkiem niezłego występu mistrzów Polski na Ukrainie, trudno nie dopatrzyć się elementów piłkarskiego szczęścia, na którego brak Zieliński nie może narzekać, bowiem Dnipro miało swoje sytuacje, lecz szwankowała skuteczność, bądź na drodze piłkarzy z Dniepropietrowska stawał świetnie dysponowany Jasmin Burić. Wystarczyła jedna wygrana, by Zieliński znów poczuł się wielkim trenerem. Zapomniał jednak o tym, że jego zespół jeszcze nie awansował dalej a w lidze stracił już cztery punkty, uprzednio kompromitując się z Interem Baku i Spartą Praga i przegrywając Superpuchar Polski..

Zastanawiające jest, to jak szybko można poczuć swoją wielkość. Buta u trenera Lecha pojawia się bardzo szybko. Prawdziwy sprawdzian dla Zielińskiego jest dopiero przed nim. Skoro nie udało się awansować do Ligi Mistrzów, ratunkiem twarzy Kolejorza i całej polskiej piłki, będzie awans do fazy grupowej Ligi Europejskiej. W lidze natomiast, również należy oczekiwać od poznaniaków obrony mistrzowskiego tytułu. Wówczas już nikt nie będzie mógł podważyć umiejętności trenerskich Jacka Zielińskiego. Na razie jednak najwięcej do powiedzenia ma sam trener, którego wyniki bynajmniej póki co nie bronią. Rewanż z Dnipro, będzie testem dla opiekuna Lecha, czy potrafi być charyzmatycznym przywódcą, który podniesie z kolan znajdujący się w kryzysie zespół i zrealizuje choć część celów na ten sezon.

Źródło artykułu: