- Rozmawiałem z Leo o Polsce. Powiedział, że w PZPN są dwie grupy: ta młoda i zdolna chciała zmian i nie rozumiała się ze starszą. Zauważyłem, że po cichu dokonuje się też zmiana pokoleniowa wśród waszych trenerów. Większość jest młoda, ja w Holandii byłem najmłodszy od 12 lat. Beenhakker przedstawił mi Wisłę jako dobrze zorganizowany klub, dał też kilka rad, jak postępować z piłkarzami. Większość zachowam dla siebie, ale ta najważniejsza była następująca: muszę dać im pewność, że ich wspieram, ale nie mogę pozwolić, by poczuli, że już coś osiągnęli. Bo przestaną pracować - powiedział Maaskant w rozmowie z Rzeczpospolitą.
Robert Maaskant przyznał, że dopiero w grudniu będzie wiedział wszystko o Wiśle. - Tu zawsze walczy się o pierwsze miejsce, ale tak naprawdę będę wiedział, na czym stoję, dopiero w grudniu. Przyszedłem do klubu tuż przed zamknięciem okna transferowego, poznaję zespół i zdecyduję, kogo trzeba kupić, a kogo zostawić. Chcę, żeby to jak najszybciej była moja Wisła. Na odciśnięcie swojego śladu na drużynie potrzeba sześciu tygodni przygotowań, ja jestem tu dwa, i to w trakcie rozgrywek. Do tej pory nie miałem czasu nawet porozmawiać ze wszystkimi piłkarzami - dodał.
Więcej w Rzeczpospolitej.