Nie ma mocnych na Jagiellonię - relacja z meczu Jagiellonia Białystok - Wisła Kraków

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Jagiellonia liderem ekstraklasy! Przynajmniej do niedzieli drużyna Michała Probierza będzie spoglądać na wszystkie drużyny z góry tabeli. Żółto-czerwoni po 22. latach pokonali Wisłę Kraków - wicemistrza Polski.

Początek jak z Arisem

Początek spotkania w wykonaniu gospodarzy był niemal identyczny jak w meczu Ligi Europejskiej z Arisem Saloniki. Nim zawody rozpoczęły się na dobre, białostoczanie przegrywali. Maciej Żurawski dośrodkował na głowę Pawła Brożka, a ten zmusił Grzegorza Sandomierskiego do kapitulacji. - Przypomniał mi się w tym momencie koszmar, który przytrafił nam się w europejskich pucharach - mówił na pomeczowej konferencji prasowej trener Michał Probierz. - Na szczęście gdy drugi raz spoglądałem na tablicę wyników było 1:1, a nie 0:2 - dodawał.

Błyskawiczna riposta

Rzeczywiście, tylko kilkadziesiąt sekund trwała radość Białej Gwiazdy. W 5. minucie Jarosław Lato miękko wrzucił do Kamila Grosickiego, który również strzałem głową doprowadził do wyrównania. Początek spotkania był z perspektywy nawet najbardziej wybrednego kibica wymarzony. Na dzień dobry dwa gole. Czego chcieć więcej? Oczywiście spotkania trzymającego w napięciu do końca i przede wszystkim zwycięstwa swojej drużyny.

Podkręcili tempo

Pierwsze półgodziny było bardzo wyrównane. Nieco ponad kwadrans przed przerwą wyższy bieg wrzuciła Jagiellonia.

Szansę na pokonanie Mariusza Pawełka miał Rafał Grzyb, jednak w dogodnej sytuacji nieczysto trafił i przez stadion przy Słonecznej przeszedł jęk zawodu.

Na prawej stronie dzielił i rządził Grosicki. 22-latek w 30. minucie ośmieszył kilku obrońców Wisły i centymetrów zabrakło mu, aby dopisać do swojego konta asystę. Znakomitą interwencją Erik Čikoš zażegnał niebezpieczeństwo we własnym polu karnym. Moment później strzał "Grosika" z linii bramkowej wybił Gordan Bunoza.

Frankowski nie miał litości

Napór Jagiellonii nie słabł i przed zejściem do szatni gospodarze objęli prowadzenie. Przechwyt w środku pola zaliczył Hermes i uruchomił Tomasza Frankowskiego, którego przewrócił w polu karnym Cléber. Decyzja sędziego? Rzut karny! Do piłki podszedł sam poszkodowany i technicznym strzałem zmylił Pawełka, zapewniając jak się później okazało zwycięstwo swojej drużynie. "Franek", żywa legenda Wisły Kraków, po raz pierwszy zdobył gola przeciwko Białej Gwieździe.

Czerwony Pawełek

Tuż po przerwie idealną okazję do wyrównania zmarnował Żurawski, któremu zabrakło centymetrów, aby dosięgnąć piłki dośrodkowanej z rzutu wolnego.

Jagiellonia grała bardzo mądrze i nie pozwalała podopiecznym Roberta Maaskanta na wiele. Sama za to szukała trzeciej bramki. Szczęścia zabrakło Lacie (uderzył z 20. metrów minimalnie niecelnie), a także Grosickiemu, którego strzał zmierzający do bramki na rzut rożny ofiarnym wślizgiem wybił jeden z obrońców.

W 70. minucie wprowadzony po przerwie Patryk Małecki zmarnował stuprocentową sytuację, strzelając z bliska w Sandomierskiego. Po chwili przepięknym kilkudziesięciometrowym podaniem Hermes obsłużył Grosickiego, który mijając Pawełka został przez niego sfaulowany. Prowadzący mecz Robert Małek pokazał golkiperowi czerwoną kartkę i Wisła kończyła mecz w dziesiątkę.

Zmarnowane szanse Wisły

Mimo liczebnej przewagi, w końcówce meczu Jagiellonia pozwoliła się stłamsić. W 89. minucie Małecki z rzutu wolnego pomylił się nieznacznie, a w doliczonym czasie gry Paweł Brożek zmarnował wyśmienitą okazję, trafiając z bliska w słupek. Chwilę później napastnikowi Wisły zabrakło niewiele, aby przeciąć lot piłki dośrodkowanej przez Małeckiego.

Jagiellonia liderem

Probierz z Jagiellonią pokonał Legię Warszawa i Lecha Poznań. Do piątku z białostocką drużyną nie miał na rozkładzie jeszcze Wisły Kraków. Zdobył jednak w końcu ten "artefakt", a jego drużyna została samodzielnym liderem. Przynajmniej do niedzieli, kiedy swój mecz rozegra Polonia Warszawa.

Żółto-czerwoni w tym sezonie jeszcze nie przegrali - wygrali cztery spotkania i jedno zremisowali. Wisła natomiast trzy razy cieszyła się ze zwycięstwa, zaś dwukrotnie schodziła z boiska pokonana.

Jagiellonia Białystok - Wisła Kraków 2:1 (2:1)

0:1 - Paweł Brożek 4'

1:1 - Grosicki 5'

2:1 - Frankowski (k.) 43'

Jagiellonia Białystok: Sandomierski - Kijanskas, Skerla, Cionek, Norambuena - Kupisz (57' Kašćelan), Hermes, Grzyb, Grosicki (85' Ncube), Lato - Frankowski (69' M. Burkhardt).

Wisła Kraków: Pawełek - Čikoš, Cléber, Bunoza, Paljić - Ríos (76' Kurto), R. Sobolewski, C. Wilk (66' Kirm), Żurawski, Boguski (55' Małecki) - Paweł Brożek.

Żółte kartki: Lato (Jagiellonia) oraz Cléber, Bunoza, Małecki, Kirm (Wisła).

Czerwona kartka: Mariusz Pawełek (Wisła, 74. minuta, za faul taktyczny).

Sędzia: Robert Małek (Zabrze).

Widzów: 6.000 (gości: ok. 200).

Ocena Jagiellonii: 4. Białostoczanie meczem z Wisłą Kraków potwierdzili, że teraz już każdy musi z nimi się liczyć. Wygrali skromnie, choć zasłużenie.

Ocena Wisły: 3. Widać, że dwa tygodnie treningów pod wodzą holenderskiego trenera pozytywnie wpłyneły na postawę Wisły. Krakowianie zagrali trochę gorzej od gospodarzy, jednak mieli szanse na remis, lecz zaprzepaścili kilka świetnych okazji.

Źródło artykułu:
Komentarze (0)