Tadas Labukas: Bramkę dedykuję wszystkim kibicom!

Tadas Labukas po meczu Arki z Jagiellonią miał powody do szczególnej radości. Nie dość, że jego zespół pokonał lidera tabeli to w dodatku jego bramka przesądziła o tym zwycięstwie. Po meczu sam piłkarz skromnie jednak odpowiadał na pytania. Nie czuł się bohaterem niedzielnej potyczki.

Piotr Wiśniewski
Piotr Wiśniewski

- Włożyliśmy w ten mecz dużo walki. Zostawiliśmy serce na boisku. Staraliśmy się ograniczyć ofensywne zapędy Jagiellonii. No i jak widać przyniosło to efekt - cieszył się Labukas po końcowym gwizdku.

Labukas bramkę zdobył w 68. minucie spotkania. Cierpliwie do końca wyczekał na obrońców. Ci popełnili błąd, który wykorzystał Litwin. Tadas wpadł z piłką w pole karne, mijając po drodze Skerlę i uderzeniem w długi róg pokonał Grzegorza Sandomierskiego. - Przy tej bramce błędy popełnili obrońcy. Ja wyczekałem do końca. Minąłem Skerlę i uderzyłem na bramkę. Jak się okazało była to słuszna decyzja - opisywał sytuację strzelec bramki dla Arki.

A komu dedykuje tę bramkę? - Bramka ta dedykowana jest dla wszystkich kibiców! - podkreślał Litwin, po czym dodał: - Nie grałem wielu spotkań przeciwko Skerli. Wcześniej występowałem z nim w reprezentacji. Teraz już nie jest to możliwe, gdyż ja nie otrzymuję powołań. Widocznie jestem zbyt słaby (śmiech).

Do tej pory Litwin nie zbyt często mógł cieszyć się z trafienia dla Arki. Bramka zdobyta w konfrontacji z liderem rozgrywek, w dodatku zapewniająca zwycięstwo drużynie powinna więc mieć szczególny wymiar. - Dla mnie wszystkie bramki są tak samo ważne. Najważniejsze jednak, gdy dają nam one trzy punkty - wyjaśniał popularny Tadek.

Gdy wychodził z szatni po meczu w ręku trzymał kwiat. Jak się okazało nie był to prezent od fanów, ale upominek od najstarszej kibicki Arki. - Kwiata tego otrzymałem od najstarszej kibicki Arki, która jest już z klubem wiele lat. Po meczu każdy z nas otrzymuje od niej kwiaty w ramach podziękowania za mecz.

Takie zwycięstwa mają szczególny smaczek. Gdynianie pokonali bowiem lidera rozgrywek polskiej ekstraklasy, który do tej pory nie przegrał jeszcze meczu. - Takie zwycięstwa na pewno cieszą. Pokonaliśmy bowiem zespół, który w tym sezonie nie przegrał jeszcze spotkania. Do tej pory, poza jednym remisem, wszystkie potyczki ligowe wygrywali. Przed meczem trener przekonywał nas, że jesteśmy w stanie wygrać no i udało się. My z kolei wierzyliśmy, iż możemy przerwać tą dobrą passę Jagiellonii. Do tego pojedynku podeszliśmy maksymalnie skoncentrowani i zaangażowani. Stanowiliśmy jedność - zauważył Labukas.

Arka rozegrała bardzo dobre spotkanie. Mądrze taktycznie. Mogła zdobyć więcej niż jedną bramkę. - To prawda. Mogliśmy zdobyć więcej bramek. Niestety nie udało się. Swoją sytuację miał na przykład w końcówce spotkania Miro Bożok, czy wcześniej Mirko Ivanovski. Generalnie jednak jesteśmy zadowoleni z tego występu. Rozegraliśmy naprawdę dobre zawody. W pierwszej połowie Jagiellonia praktycznie nie stworzyła zagrożenia pod naszą bramką. Wynikało to z dobrej gry Arki. Nie daliśmy im rozwinąć skrzydeł. Zawężaliśmy grę. Nie mogli więc grać ataku pozycyjnego. W drugiej połowie również dobrze się prezentowaliśmy. Nawet czerwona kartka w niczym nam nie przeszkodziła. Końcówka meczu to już jednak mała nerwówka - mówił gdyński piłkarz.

A czy to spotkanie na dobre już go odblokowało?- Ciężko jest mi odpowiedzieć na to pytanie. Gram dla drużyny i moim zadaniem jest wnosić do jej gry jak najwięcej dobrego. Każda bramka cieszy, a gdy daje Arce zwycięstwo to cieszę się tym bardziej - kończy Labukas.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×