Grali do końca - relacja ze spotkania Górnik Zabrze - Jagiellonia Białystok

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Dzięki bramce Andriusa Skerli w ostatnich minutach gry Jagiellonia wywiozła z Zabrza komplet punktów i umocniła się na fotelu lidera ekstraklasy. A Górnik? Zabrzanie mogą pluć sobie w brodę i liczyć dogodne sytuacje bramkowe, które zmarnowali.

Od pierwszego gwizdka sędziego Górnik zdecydowanie zaatakował bramkę Jagiellonii, co szybko mogło przynieść oczekiwany skutek. Już w 5. minucie gry po dograniu Aleksandra Kwieka bardzo groźnie głową uderzał Adam Marciniak i tylko instynktownej interwencji Grzegorza Sandomierskiego białostoczanie zawdzięczali to, że w Zabrzu nie przegrywali. Lider odpowiedzieć zdołał dopiero w 15. minucie spotkania. Wówczas po zagraniu Kamila Grosickiego z lewej strony boiska z piłką kilka metrów przed bramką Górnika znalazł się Alexis Norambuena, ale w dogodnej sytuacji fatalnie przestrzelił.

Z biegiem czasu coraz bardziej do głosu dochodziła Jaga, choć Górnik również nie zamierzał skupiać się tylko na grze w destrukcji. Dwukrotnie w świetnej sytuacji znalazł się Tomasz Zahorski, ale napastnik zabrzan w asyście agresywnie grających białostockich obrońców nie zdołał oddać strzału. Groźne uderzenie na bramkę Górnika oddał z kolei w 31. minucie gry Rafał Grzyb, ale tym razem na wysokości zadania stanął Adam Stachowiak.

Po raz kolejny pod bramką Sandomierskiego zakotłowało się w 41. minucie spotkania. Wówczas po centrze z rzutu wolnego Mariusza Magiery piłki na długim słupku dopadł Adam Banaś, ale po jego strzale futbolówka o centymetry minęła lewy słupek bramki Jagi. Górnik mocnym impulsem mógł zakończyć pierwszą połowę spotkania, ale także rozpocząć jego drugą część. Zaraz po wznowieniu gry z piłką w polu karnym Jagi znalazł się bowiem Marcin Wodecki i zdecydował się na strzał, ale po raz kolejny klasę pokazał młody golkiper białostoczan.

Kolejne minuty stały pod znakiem zachowawczej gry z obu stron. Ataki nie były tak zmasowane, jak miało to miejsce wcześniej, a zagrożenie pod bramką przynosiły głównie stałe fragmenty gry. W 79. minucie spotkania po rzucie rożnym groźnie na bramkę Górnika główkował Przemysław Trytko, ale piłkę z linii bramkowej wybił Wodecki. Losy spotkania rozstrzygnęły się w ostatnich fragmentach gry. Najpierw po świetnym strzale Grzyba Stachowiak przeniósł piłkę nad poprzeczką, a po dośrodkowaniu Marcina Burkhardta z rzutu rożnego piłkę głową do bramki Górnika skierował Andrius Skerla.

- Graliśmy z najsilniejszą obecnie polską drużyną. Pokazaliśmy, że Górnik nie pęka - mówił na pomeczowej konferencji prasowej trener Adam Nawałka. Podobnego zdania był trener Michał Probierz. - Zagraliśmy dobre zawody, obie drużyny miały swoje okazje strzeleckie. Nam udało się swoją wykorzystać i wracamy do Białegostoku z cennym kompletem punktów - nie ukrywał radości szkoleniowiec lidera ekstraklasy.

Górnik Zabrze - Jagiellonia Białystok 0:1 (0:0)

0:1 - Skerla 90+1'

Składy:

Górnik: Stachowiak - Bemben, Banaś, Jop, Magiera, Bonin, Przybylski, Marciniak, Wodecki (82' Świątek), Kwiek (87' Sobczak), Zahorski.

Jagiellonia: Sandomierski - Kascelan, Skerla, Cionek (34' Kijanskas), Norambuena, Kupisz (83' Essomba), Makuszewski (54' Trytko), Grzyb, Hermes, Burchardt, Grosiki.

Żółte kartki: Bemben, Bonin, Wodecki, Kwiek, Marciniak (Górnik) - Sandomierski, Norambuena (Jagiellonia).

Sędzia: Dawid Piasecki (Słupsk).

Widzów: 6220

Ocena Górnika - 4,0: Górnik zagrał z liderem bez kompleksów. Zabrzanie zagrali ofensywnie, ładnie dla oka i... nieskutecznie. Właśnie słaba skuteczność zaważyła o tym, że beniaminek przegrał mecz, który powinien co najmniej zremisować.

Ocena Jagiellonii - 4,5: Jaga w Zabrzu nie zagrała być może wielkich zawodów, ale wygrała. Białostoczanie długo męczyli się z Górnikiem i kiedy wydawało się, że mecz zakończy się remisem zadali decydujący cios. To cechuje drużyny z charakterem.

Źródło artykułu: