Na boisku od początku spotkania przeważała raczej walka niż finezyjne zagrania i szybkie akcje. Podopieczni trenera Adama Nawałki nastawili się na obronę i ewentualne kontrataki, natomiast Legioniści od razu przejęli inicjatywę. W pierwszej jedenastce Wojskowych znaleźli się lekko kontuzjowani Michał Kucharczyk i Tomasz Kiełbowicz.
Gospodarze nie forsowali szybkiego tempa mimo tego, że mieli dużą przewagę w posiadaniu piłki. Groźnie z dystansu strzelał kilka razy Ariel Borysiuk. Ataki Legii nie były jednak skuteczne. Najwięcej problemów obrońcom Górnika stwarzali Jakub Rzeźniczak z Manu, grający na prawej stronie. W 16. minucie pierwszą dobrą sytuację do zdobycia bramki miał Ivica Vrdoljak, który po dośrodkowaniu Mirosława Radovicia uderzał głową kilka metrów od bramki.
Okazji na gola była jednak w pierwszej odsłonie spotkania jak na lekarstwo. Legioniści rozgrywali piłkę, jednak rzadko wchodzili z nią w pole karne gości. Drużyna Górnika doskonale grała w obronie, której przewodził Adam Banaś. W 24. minucie z dystansu Konstantyna Mkhnovskyy’ego pokonać próbował Marcin Wodecki. Do końca połowy obie ekipy oddawały głównie strzały z dystansu, jednak niewiele z tego wynikało.
Drugą połowę gospodarze także rozpoczęli od ataków. To jednak zabrzanie, jako pierwsi w tym spotkaniu zdołali dojść do klarownej sytuacji bramkowej, z której zrodziła się bramka dla Górnika. W 53. minucie Wodecki po akcji na lewej stronie dośrodkował po ziemi do Daniela Sikorskiego, który uderzył prosto w bramkarza gospodarzy, jednak ten nie złapał piłki, do której dopadł Sikorski i wepchnął do pustej bramki.
Smaczku całej sytuacji dodaje fakt, że strzelec gola dla Górnika jest synem Witolda Sikorskiego, znanego piłkarza… Legii z lat 70-tych i 80-tych. W 60. minucie z dystansu uderzał Banaś, jednak na posterunku był bramkarz Legii. Legia zaczęła się jednak przebudzać. Na boisku pojawił się Sebastian Szałachowski, który zmienił Vrdoljaka i w 69. minucie podał piętą do Radovicia, który nie potrafił jednak pokonać Adama Stachowiaka.
10 minut później tym razem uderzał popularny Szałach, lecz piłka minęła słupek bramki Górnika. Z czasem coraz śmielej także atakowali goście, gdyż Legia musiała zająć się ofensywą. Wodecki miał okazję podwyższyć stan rywalizacji, jednak piłka po jego strzale poszybowała nad poprzeczką. Zbliżał się koniec spotkania, a Legioniści coraz częściej nękali bramkarza gości. W 88. minucie ku radości 17. tysięcznej publiczności bramkę po dośrodkowaniu Kiełbowicza, w zamieszaniu w polu karnym głową zdobył Radović.
Nie minęły dwie minuty a trybuny stadionu na Łazienkowskiej 3 wybuchły, gdy w 90. minucie ponownie po dośrodkowaniu popularnego Kiełbika i strąceniu piłki przez jednego z Legionistów piłkę do bramki Górnika skierował Bruno Mezenga. Po raz trzeci w trzecim meczu w Warszawie w tym sezonie Legia wygrała w dramatycznych okolicznościach.
Legia Warszawa - Górnik Zabrze 2:1 (0:1)
0:1 - Sikorski 53'
1:1 - Radović 88'
2:1 - Mezenga 90'
Składy:
Legia Warszawa: Machnowskij - Rzeźniczak, Astiz, Komorowski, Kiełbowicz, Manu, Vrdoljak (62' Szałachowski), Borysiuk, Radović, Iwański (82' Bruno Mezenga), Kucharczyk (90' Jędrzejczyk).
Górnik Zabrze: Stachowiak - Pazdan (46' Jop), Banaś, Danch, Magiera, Bemben, Marciniak, Kwiek, Wodecki (90' Jonczyk), Zahorski, Sikorski (79' Balat).
Żółte kartki: Borysiuk (Legia) oraz Banaś, Bemben (Górnik).
Sędziował: Hubert Siejewicz (Białystok)
Widzów: 17877.
Ocena Legii Warszawa: 3,0 - pomimo spektakularnej wygranej w ostatnich minutach spotkania podopieczni Macieja Skorży zaprezentowali się przeciętnie. Próby grania ataku pozycyjnego spełzły na niczym, dlatego Legioniści musieli sięgnąć po stałe fragmenty gry.
Ocena Górnika Zabrze: 3,5 - niestety ostateczna przegrana spotkania spowodowała spadek oceny, jednak przez większą część meczu Górnicy w stu procentach wypełniali założenia taktyczne a ich obrona była nie do przejścia. Dodatkowo bramka strzelona na Łazienkowskiej powinna ostrzec kolejnych rywali zabrzan.