Podopieczni Marcina Brosza zdawali sobie sprawę z tego, że w sobotę wygrać muszą. Do końca rundy pozostało bowiem niewiele czasu, a ich strata do czołówki była niemała: osiem punktów do lidera, pięć do drugiej lokaty. Po tym weekendzie sytuacja uległa poprawie.
Pierwszą groźną okazję w tym starciu stworzyli sobie goście. Już w 7. minucie po dobrym podaniu Bartłomieja Sielewskiego na listę strzelców mógł się wpisać Jakub Biskup, ale piłka po jego strzale minimalnie minęła słupek. W 25. szczęścia próbowali gospodarze. Zbigniew Grzybowski w dogodnej sytuacji uderzył jednak niecelnie. 180 sekund później skuteczną akcję przeprowadzili gliwiczanie. Jakub Smektała świetnie dostrzegł wbiegającego w pole karne Bartosza Iwana, a ten wpakował piłkę do siatki.
Do przerwy na boisku niewiele się działo. Dość powiedzieć, że każda z drużyn oddała zaledwie dwa celne strzały na bramkę. Kibice zgromadzeni na trybunach stadionu na pewno liczyli na więcej.
Po zmianie stron emocji było już zdecydowanie więcej, chociaż początek drugiej połowy tego nie zapowiadał. Mecz ożywił się w 58. minucie, kiedy to po fatalnym błędzie Jana Buryana na listę strzelców wpisał się Mateusz Piątkowski. Czech podał piłkę wprost pod nogi napastnika z Polkowic, a ten już dobrze wiedział, co z nią zrobić.
Goście bardzo szybko zareagowali na straconą bramkę. Zaledwie cztery minuty później mogli unieść ręce w geście radości. Ponownie w roli asystenta wystąpił Smektała. Tym razem znakomitym podaniem obsłużył Marcina Pietronia, a skrzydłowy Piastunek bez problemów dał prowadzenie swojej drużynie. Na niespełna 20 minut przed końcem rywalizacji piłkę do siatki skierował rezerwowy tego dnia Maycon, ale sędzia dopatrzył się spalonego.
W 82. gola powinni byli zdobyć Górnicy. Po rzucie rożnym zagotowało się w polu karnym Piasta. Polkowiczanie nie zdołali jednak pokonać Jakuba Szmatuły. Piłka ostatecznie odbiła się od słupka i wyszła poza boisko. Jakby tego było mało, 60 sekund później tuż przed bramką z futbolówką minął się Grzybowski. O tym, że niewykorzystane sytuacje się mszczą, gospodarze przekonali się w 86. minucie. Wtedy to Jakub Biskup ładnie podał do Tomasza Podgórskiego, a temu nie pozostało nic innego, jak tylko podwyższyć na 3:1.
Po tym ciosie zespół z Polkowic już się nie podniósł, chociaż sygnał do ataku w ostatniej minucie regulaminowego czasu gry mógł mu dać Szmatuła. Bramkarz Piasta wypuścił piłkę z rąk i mało brakowało, a ta wpadłaby do siatki. Fortuna tego dnia sprzyjała jednak gościom i futbolówka trafiła tylko w słupek.
Piłkarze Marcina Brosza mecz kończyli w dziesiątkę. Już w doliczonym czasie drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartkę zobaczył Smektała. Atakujący skrzydłowy przelobował bramkarza po gwizdku i arbiter był dla niego bezlitosny.
Górnik Polkowice - Piast Gliwice 1:3 (0:1)
0:1 - Iwan 27'
1:1 - Piątkowski 56'
1:2 - Pietroń 62'
1:3 - Podgórski 84'
Składy:
Górnik: Szymański - Daniel Małkowski (70' Biliński), Chyła, Pokorny, Wacławczyk, Salamoński, Ałdaś, Piotrowski, Żmudziński (46' Sierpina), Piątkowski (89' Olszowiak), Grzybowski.
Piast: Szmatuła - Buryan (72' Kaszowski), Krzycki, Klepczyński, Szary, Smektała, Sielewski, Gamla, Biskup, Pietroń (76' Podgórski), Iwan (65' Maycon).
Żółte kartki: Ałdaś (Górnik) oraz Smektała, Iwan (Piast).
Czerwona kartka Smektała (Piast - druga żółta).
Sędzia: Tomasz Radkiewicz (Łódź).