Najważniejszy moment rundy - Lech Poznań: Letnie okienko transferowe

Po zdobyciu mistrzostwa Polski przez Lecha Poznań kibice tego klubu mieli wielkie nadzieje. Bieżący sezon dostarczył jednak więcej rozczarowań niż radości. Kluczowym momentem było letnie okienko transferowe, w którym popełniono kilka błędów odbijających się czkawką do końca rundy jesiennej.

Michał Jankowski
Michał Jankowski

Gdy w maju Lech zapewnił sobie mistrzostwo Polski wszyscy w stolicy Wielkopolski liczyli, że będzie to dopiero początek pasma sukcesów. W perspektywie była przecież walka o Ligę Mistrzów i to wcale z niezbyt wymagającymi rywalami. Kolejorz jednak od początku sezonu cieniował. Pożegnał się z Ligą Mistrzów, a w ekstraklasie również sobie nie radził. Pozytywne wrażenie sprawiał jedynie w Lidze Europejskiej, w której będzie grał również na wiosnę.

Co było najważniejszym momentem rundy? W jej trakcie wydawało się, że było kilka przełomowych spotkań, które pozwolą lechitom wrócić na właściwe tory. Pytania o koniec kryzysu i powrót do formy padały praktycznie po każdym zwycięstwie. Jak się okazało były one nieuzasadnione, bo Lech właściwie przez całą rundę w ekstraklasie grał słabo i miał jedynie pojedyncze przebłyski, które nie pozwoliły jednak zająć wysokiego miejsca. Dość powiedzieć, że poznaniacy przez trzy kolejki znajdowali się w strefie spadkowej!

Największy wpływ na to miało letnie okienko transferowe, gdzie popełniono kilka rażących błędów. Przede wszystkim po odejściu Roberta Lewandowskiego nie zadbano o pozyskanie jego godnego następcy. Transfer króla strzelców był przesądzony już dużo wcześniej, a mimo to nie zadbano o sprowadzenie zastępcy już wcześniej. Ostatecznie do Lecha trafił Artjoms Rudnevs, który spisuje się bardzo dobrze, ale i przy jego transferze nie obyło się bez wpadki. Sprawa przeciągała się zbyt długo, przez co Łotysz nie mógł pomóc Lechowi w eliminacjach do Ligi Mistrzów, a potem Ligi Europejskiej. W barwach Kolejorza mógł wystąpić dopiero w fazie grupowej.

Pozyskanie Artura Wichniarka i Joela Tshibamby to kompletne nieporozumienie. Pierwszy z nich jeszcze w trakcie rundy rozwiązał kontrakt, a drugi gdy już grał, totalnie zawodził. Łącznie zdobył tylko jedną bramkę i to w Lidze Europejskiej, choć okazji miał sporo. Kongijczyk ma zdecydowanie za małe umiejętności do gry w Lechu i często do furii doprowadzał kibiców Kolejorza.

Atak to nie jedyna pozycja, gdzie poznaniacy potrzebowali wzmocnień. Z powodu kontuzji większość rundy stracił Tomasz Bandrowski i jako defensywny pomocnik musiał grać Kamil Drygas. Debiutant spisywał się dobrze, ale nie był tak cenny jak Bandrowski, a poza tym w meczu z Górnikiem Zabrze złamał nogę i również nie mógł grać.

Na wąską kadrę narzekali nie tylko obaj trenerzy, którzy prowadzili Lecha jesienią: Jacek Zieliński i Jose Maria Bakero, ale również zawodnicy. - Widać jak wygląda zespół. Zimą trzeba go wzmocnić, bo wielu rzeczy nam brakuje - przyznawał Ivan Djurdjević. Bakero otwarcie nie narzekał na kadrę, ale wiadomo, że czasami miał problemy przy ustalaniu składu: - Mamy skład jaki mamy i nie będę płakać, że mam krótką ławkę rezerwowych - mówił. Oczywiście pomyłki transferowe to nie jedyny problem Lecha, bo zrzucenie winy na to byłoby uproszczeniem sprawy. Jeżeli lechici potrafili wyjść z niezwykle silnej grupy Ligi Europejskiej, to powinni również sobie poradzić w ekstraklasie, a tam momentami nie byli wstanie wymienić kilku dokładnych podań.

Zarząd może naprawić swoje błędy i zimą wzmocnić zespół. Tylko w tym przypadku poznaniacy mogą walczyć na trzech frontach. W przeciwnym razie w przyszłym sezonie mogą zapomnieć o występach w europejskich pucharach, a to dla klubu byłby poważny cios.

Pomóż nam ulepszać nasze serwisy - odpowiedz na kilka pytań.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×