- Na starcie każdy ma równe szanse, choć "Jaga" była rok temu wyjątkiem, bo zaczęliśmy z minus dziesięć. Już wtedy mówiłem, że mamy grać jak o tytuł, bo tylko taki wynik da nam szansę utrzymania. Ja nie opieram swoich sądów na wróżeniu z fusów. Zdobyliśmy Puchar Polski, w poprzednim sezonie zdobyliśmy bardzo dużo punktów, mamy zgrany i dobry skład z jedenastoma reprezentantami różnych państw. W moim przekonaniu utwierdziły mnie letnie sparingi. Graliśmy jak równy z równym z Schalke, Leicester czy Bursasporem. Potem były dobre mecze z Arisem w Lidze Europy. Dlaczego mam się asekurować? Piłkarze i działacze usłyszeli to już przed sezonem, a wszyscy inni po czterech kolejkach, kiedy zostaliśmy liderem. Czego się bać? Mogliśmy czuć strach z dziesiątką na minusie, bo spadek jest dla klubu wielkim problemem. Ale granie o mistrza? Sama przyjemność - wyjaśnia szkoleniowiec w rozmowie ze Sportem.
Źródło: Sport.