Udowodnię, że zasłużyłem na szansę - rozmowa z Rafałem Kwapiszem, bramkarzem KSZO Ostrowiec

Rafał Kwapisz był na najlepszej drodze do tego, by w niedalekiej przyszłości regularnie zacząć występować w reprezentacji kraju. Po tym jak z KSZO trafił do grającego w Ekstraklasie Piasta Gliwice, drzwi do wielkiego futbolowego świata stały dla niego otworem. Jednak życie potoczyło się zupełnie inaczej i po pół roku przerwy w treningach zawodnik rodem z Ostrowca Świętokrzyskiego wraca na ligowe boiska, by już niebawem walczyć o pierwszy skład pomarańczowo-czarnych. O popełnionych błędach i najbliższej sportowej przyszłości portalowi SportoweFakty.pl opowiedział bramkarz KSZO Ostrowiec, Rafał Kwapisz.

Anna Soboń
Anna Soboń

Anna Soboń: Jako bramkarz KSZO wywalczyłeś z zespołem awans do I ligi. zaraz za tym poszedł awans w twojej karierze sportowej, bo trafiłeś do zespołu Ekstraklasy. O tym marzyłeś?

Rafał Kwapisz: Na pewno tak. Każdy piłkarz marzy o tym, by zagrać w najwyższej klasie rozgrywkowej w kraju. Wiadomo, że ciężko jest się przebić do pierwszego składu, tym bardziej, że ja przyszedłem jakby z II ligi do Piasta. Cierpliwie czekałem na swoją szansę. W pewnym monecie otrzymałem od trenerów informacje, że zadebiutuje w Ekstraklasie, z czego bardzo się ucieszyłem.

Po meczu z Zagłębiem Lubin otrzymałeś bardzo wysokie noty. To był najlepszy mecz w Ekstraklasie?

- Te dwa pierwsze mecze nie wiem czy były najważniejsze, ale na pewno je najbardziej zapamiętałem, bo fajnie mi się w nich broniło. Na pewno miałem też trochę szczęścia, ale gram na takiej pozycji, że jest ono niezbędne. Później życie potoczyło się tak, a nie inaczej. Trochę człowiek błędów w życiu popełnił, jednak na pewno nie wyglądało to tak, jak zostało to pokazane w mediach. Ja nie chce już rozdrapywać tamtych czasów, bo wolę o tym jak najszybciej zapomnieć i skupić się na treningach.

Ta sytuacja czegoś cię nauczyła?

- Oczywiście. Teraz staram się wyciągnąć wnioski z popełnionych błędów i spróbuję się odbudować. Zobaczymy czy mi się to uda – czy wrócę tam gdzie byłem, czy będę niżej. Życie wszystko zweryfikuje, choć póki co zapału do pracy mi nie brakuje.

KSZO wyciągnął do ciebie pomocną dłoń. To twoja szansa na jaką czekałeś?

- Na pewno jest to dla mnie szansa, za którą jestem trenerom i działaczom wdzięczny. Pół roku byłem bez klubu i nie trenowałem, dlatego to jest mój czas na dojście do dobrej dyspozycji i muszę go wykorzystać. Przede wszystkim chciałbym podziękować Marcinowi Wróblowi, bo to on wyciągnął do mnie rękę, a za nim poszedł klub. Ze swojej strony postaram się ich nie zawieść i swoją postawą będę chciał udowodnić na boisku, że zasłużyłem na tę szansę.

Nie da się uniknął pewnych opinii - szczególnie w Ostrowcu, bo ludzie powiązani ze środowiskiem piłkarskim bardzo lubią narzekać. Nie wydaje ci się, że akurat w tym momencie i sytuacji w jakiej jest klub sporo spadnie właśnie na ciebie?

- Zdaje sobie sprawę, że tak będzie. Nie da się ukryć tego, że coś tam się za mną ciągnie, ale teraz nie ma już co płakać nad rozlanym mlekiem, tylko trzeba się wziąć w garść i ciężko trenować. Tylko swoją dobrą grą mogę zamknąć usta tym, którzy będą wyrażać negatywne opinie i udowodnić im, ze jest to już czas przeszły i że w pewnym sensie się zmieniłem.

Zapomniałeś już o tamtej sytuacji czy jeszcze z sobą walczysz?

- Nie, nie walczę ze sobą. Wiadomo, że czasem to wszystko wraca, człowiek rozpamiętuje pewne sprawy, bo można było postąpić inaczej, życie mogło się potoczyć w inny sposób. Ja w pewnym sensie już o tym zapomniałem, bo dla mnie jest to historia - z jednej strony przyjemna, bo gra w Ekstraklasie, ale z drugiej nie za bardzo miła.

Nie wydaje ci się, że każdy w życiu powinien znaleźć się w takiej sytuacji, w której stanie i zastanowi się nad swoim życiem - co ma robić dalej?

- Myślę, że tak - każdy coś takiego powinien przeżyć. Czasami potrzeba właśnie wstrząsu, żeby zastanowić się co chce się w życiu robić. Mnie akurat ten wstrząs dopadł kiedy byłem w Gliwicach, ale z drugiej strony może tak musiało się stać, żebym zrozumiał na czym to wszystko polega i podszedł do pewnych spraw dużo poważniej.

Jak spędziłeś ostatnie pół roku zupełnego rozbratu z piłka nożną?

- Wiadomo, że te wszystkie negatywne komentarze nie były dla mnie przyjemne. Powiem szczerze, że odciąłem się od piłki zupełnie - nie oglądałem nawet meczów w telewizji. Czasami tylko przychodziłem zobaczyć chłopaków na KSZO, ale chciałem się od tego całkiem odciąć, żeby też w żaden sposób nie prowokować kolejnych opinii na mój temat.

Cokolwiek byś nie robił ludzie i tak raczej będą pamiętać to co złe niż to co dobre, wiec jedynym wyjściem jest stanąć najpierw w bramce rezerw, a później pierwszej drużyny i swoją grą udowodnić, że umiejętności piłkarskie nie poszły w niepamięć.

- No taka jest natura ludzka, że bardziej lubią wytykać te złe rzeczy, bo to one zostają w pamięci. Nie zamierzam z nikim walczyć na swój temat, jedyne co mogę, to swoją postawą w bramce spróbować zmienić ich opinie na mój temat. Powtórzę jeszcze raz, że bardzo się cieszę i jestem wdzięczny, że podano mi w KSZO rękę. Na razie jestem w rezerwach i nie jest to dla mnie żadną ujmą. Robię wszystko, żeby się odbudować i będę robił wszystko, żeby pomóc drużynie. Zobaczymy jak to wszystko się potoczy. Mam nadzieję, że po jakimś czasie wrócę do pierwszego zespołu i będę walczył o pozycje numer jeden w bramce.

Treningi KSZO II różnią się od tych, do jakich byłeś przyzwyczajony, bo teraz trenujesz z młodzieżą i to ty jesteś tym starszym, bardziej doświadczonym kolegą.

- Cieszę się, że mogę się na coś tej młodzieży przydać i jeśli tylko zajdzie potrzeba to chętnie podpowiem w różnych sytuacjach na boisku. Myślę, że kolektywem i wspólnymi rozmowami możemy stworzyć fajną paczkę, która będzie fajnie grała.

Nie masz czasem wrażenia, że w momencie kiedy potrzebujesz pomocy, to są "życzliwi", którzy najchętniej jeszcze by ci dokopali?

- Czasem tak jest, ale nie mogę mieć o to do nikogo pretensji, że ktoś nie chce wyciągnąć do mnie ręki, bo byłem kiedyś wysoko i sam wybrałem taką, a nie inną drogę i wszystko się tak, a nie inaczej potoczyło. Taka jest człowiecza natura, że bardziej ludzi interesuje życie innych niż ich własne. Nie ma chyba na świecie człowieka, który nie ma jakichś problemów, ale najłatwiej jest wytykać błędy innym, a nie sobie i tym samym szukać sensacji.

Jakie są twoje najbliższe plany sportowe?

- Na razie nie chce niczego obiecywać i robić swoje, żeby spróbować się odbudować. Chce nad sobą pracować i zobaczymy jak to wszystko się potoczy - co przyniesie mi życie, ale mam nadzieję, że jeszcze wrócę na wysoki poziom.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×