Inauguracja rundy wiosennej w Bytomiu nie cieszyła się zbyt dużym zainteresowaniem fanów. Mimo to, że fala siarczystych mrozów nieco odpuściła i w sobotę słupek rtęci oscylował w granicach zera na stadion przy Olimpijskiej ściągnęło zaledwie 2500 fanów niebiesko-czerwonych. Ci, którzy w sobotnie popołudnie zdecydowali się zostać w domu po pierwszej połowie nie mieli czego żałować.
O pierwszych 45 minutach można bowiem powiedzieć jedynie to, że się odbyły. Na boisku brakowało składnych akcji. Żadna z drużyn nie była w stanie przejąć zdecydowanej inicjatywy.
Polonia atakowała, ale w poczynaniach bytomian brakowało wykończenia akcji i skuteczności. Bełchatów z kolei zatrudnił kilkukrotnie Seweryna Kiełpina dośrodkowaniami, tudzież podaniami do osamotnionego w ataku Dawida Nowaka. Najwięcej trudu golkiperowi gospodarzy sprawiły strzały Macieja Małkowskiego z pierwszych minut gry i Łukasza Bociana z ostatnich sekund pierwszej połowy. Wcześniej Łukasza Sapelę do wysiłku zmusił Błażej Telichowski, który dośrodkował piłkę w pole karne gości tak, że ta o mało nie wpadła "za kołnierz" bramkarzowi gości.
Prawdziwą metamorfozę podopiecznych Roberta Góralczyka kibice mogli zaobserwować na początku drugiej połowy. Polonia zagrała agresywniej, zupełnie wybijając tym z rytmu uśpionych w dalszym ciągu bełchatowian. Pierwszym sygnałem ostrzegawczym dla zespołu Macieja Bartoszka była akcja, po której w polu karnym Bełchatowa padał Grzegorz Podstawek. W zapaśniczym stylu na ziemię powalił go Marcin Drzymont, ale sędzia nie dopatrzył się przewinienia obrońcy gości.
Zresztą kilkanaście sekund później napastnik Polonii mógł się odkuć za pomyłkę arbitra z poprzedniej akcji, kiedy uderzał z ostrego kąta na pustą bramkę, ale piłka zatrzymała się na słupku. W tym przypadku niepewnie interweniował wychodzący z bramki Sapela, który przy wyjściu z bramki zderzył się z Maciejem Mysiakiem i minął się z zagrywaną przez Davida Kobylika futbolówką.
Trzeciego ostrzeżenia dla bełchatowian już jednak nie było. Przytomnym zagranie Marcina Radzewicza w pole karne gości na bramkę zamienił Łukasz Tymiński, pokonując bramkarza GKS-u ładnym strzałem z prostego podbicia na długi słupek. - W drugiej połowie wyglądaliśmy trochę tak, jakbyśmy czekali na "dzwona" - przyznał szkoleniowiec Brunatnych.
Zresztą na tym nie skończył się dramat bełchatowian, bo dziesięć minut później za bezmyślny faul w środku pola drugą żółtą kartkę zobaczył Bocian i GKS kończył mecz w osłabieniu. Wówczas trener Bartoszek postawił wszystko na jedną kartę i wpuścił na boisko Pawła Buzałę. Dwie minuty później nowy nabytek odwdzięczył się szkoleniowcowi za zaufanie w najlepszy z możliwych sposobów.
Po rzucie rożnym bitym przez Mateusza Cetnarskiego jeden z najmniejszych zawodników na boisku dopadł piłki przy długim słupku i zgrał głową na środek pola karnego, do Dawida Nowaka, który strzałem z najbliższej odległości doprowadził do wyrównania. - Czerwona kartka nas uśpiła. Zbyt łatwo popadliśmy w samozadowolenie - bezradnie rozkładał ręce szkoleniowiec bytomian.
W dalszych fragmentach gry bieg boiskowych zdarzeń niewiele się zmieniał. Atakować próbowali bytomianie, a bełchatowianie czekali na okazje do kontry. Najlepszą okazję na strzelenie drugiej bramki miał na pięć minut przed upływem regulaminowego czasu gry Blazej Vascak, który po zagraniu Tymińskiego stanął oko w oko z Sapelą. Słowakowi w ostatniej fazie akcji przeszkodził jednak Grzegorz Fonfara, którego w tej sytuacji centymetry dzieliły od strzelenia bramki samobójczej.
Polonia Bytom - PGE GKS Bełchatów 1:1 (0:0)
1:0 - Tymiński 53'
1:1 - Nowak 68'
Składy:
Polonia Bytom: Kiełpin - Chomiuk, Hanek, Żytko, Telichowski, Tymiński, Dziewulski, Kobylik, Jarecki (69' Vascak), Radzewicz, Podstawek (76' Trytko).
PGE GKS Bełchatów: Sapela - Mysiak, Lacić, Drzymont, Fonfara, Wróbel, Bocian, Baran, Cetnarski (77' Sawala), Małkowski (66' Buzała), Nowak (90' Kuświk).
Żółte kartki: Hanek, Chomiuk (Polonia) oraz Bocian, Mysiak (PGE GKS).
Czerwona kartka: Bocian /64' za drugą żółtą /
Sędzia: Marcin Borski (Warszawa).
Widzów: 2500.
Oceny drużyn:
Polonia Bytom: 3,0 - Bytomian czeka ciężka walka o utrzymanie w ekstraklasie i niejako na własne życzenie stracili w meczu z GKS-em Bełchatów dwa punkty. Minus za słabą pierwszą połowę i duży plus za przemianę po przerwie. Kopciuszek z Bytomia znów zagrał na nosie pretendentowi.
GKS Bełchatów: 3,0 - Dwie wyrównane, ale przeciętne połowy. W grze podopiecznych trenera Bartoszka brakowało elementu zaskoczenia, a bramkę ważącą o wyniku zdobyli po stałym fragmencie. Z gry goście nie umieli stworzyć realnego zagrożenia pod bramką Polonii.