Bartosz Iwan: Widzieliśmy dwa Piasty Gliwice

W pierwszym pojedynku Piasta z ŁKS-em Bartosz Iwan wszedł na boisko w przerwie meczu. Okazało się to strzałem w "10", ponieważ zawodnik zdobył dwie bramki i dał swojej drużynie remis. W piątek "Ajwen" znowu pojawił się po przerwie i odmienił obraz gry.

Sebastian Kordek
Sebastian Kordek

W dużej mierze właśnie dzięki Bartoszowi Iwanowi Piast zawdzięcza to, że nie przegrał z ŁKS-em piątkowego hitu 20. kolejki I ligi. Pomocnik zmienił w przerwie Igora Lewczuka i wniósł do gry niebiesko-czerwonych dużo ożywienia. Ostatecznie gliwiczanie ponownie wyciągnęli wynik z 0:2 na 2:2. - Na pewno widzieliśmy dwa różne Piasty Gliwice, jak to można powiedzieć. No na pewno źle się ułożyło dla nas to spotkanie, bo straciliśmy bramkę do przerwy i zaraz na początku drugiej połowy, więc dostaliśmy dwa mocne ciosy i wszyscy praktycznie się bali, że się nie podniesiemy, aczkolwiek daliśmy z siebie 120 proc., wiedzieliśmy, że nie możemy tego meczu przegrać, bo to by nas oddaliło od walki o awans, ale cieszymy się z tego jednego punktu - powiedział portalowi SportoweFakty.pl, Bartosz Iwan.

W pierwszej odsłonie spotkania to Piast kontrolował przebieg wydarzeń na boisku, miał zdecydowaną przewagę, ale przez swoją niefrasobliwość stracił bramkę do szatni. W pewnym stopniu odbiło się na to morale drużyny. - Na pewno ta bramka miała wpływ na morale, bo jeżeli się przeważa przez całą pierwszą połowę i nie wykorzystuje się dwóch, trzech dogodnych sytuacji do objęcia prowadzenia i dostaje się przypadkowego gola w 45. minucie, to na pewno to wpływa na psychikę całej drużyny - mówi "Ajwen". - Na pewno też nie spodziewaliśmy się, że wyjdziemy na drugą połowę i za chwilę dostaniemy drugą bramkę, ale chwała tutaj dla wszystkich chłopaków, że walczyliśmy do końca, nawet o zwycięstwo w dodatku jednego zawodnika mniej, więc cieszmy się z tego jednego punktu - dodaje.

Przebieg spotkania w Wodzisławiu był podobny do tego rozegranego jesienią w Łodzi. Wtedy Piast także przegrywał 0:2, ale dzięki bramkom Iwana doprowadził do wyrównania i wywiózł z Alei Unii jeden punkt. W piątek gliwiczanie ponownie odrobili dwubramkową stratę. - Gdybyśmy mieli patent na ŁKS, to na pewno w dwóch meczach zgromadzilibyśmy sześć punktów - stwierdził były gracz GKS-u Katowice. - Myślę, że zarówno ŁKS, jak i Piast Gliwice dysponują podobną kadrą, także wyrównaną. Dlatego myślę, że w ostatecznym rozrachunku ten jeden punkt da nam na koniec sezonu dużo - podkreśla Iwan.

Piłkarze Piasta nie mogą narzekać na jedno "oczko" zdobyte z ŁKS-em, ale gdyby skuteczność była jeszcze trochę lepsza, to gliwiczanie cieszyliby się z trzech punktów. - Na pewno zawiodła skuteczność, bo były w pierwszej połowie przynajmniej trzy sytuacje, które mogliśmy zamienić na bramki. W drugiej odsłonie także nie brakowało tych sytuacji podbramkowych. No ale cóż, piłka nie chciała wpaść, ale cieszymy się, że doprowadziliśmy do remisu strzelając dwie bramki i tyle mogę powiedzieć - wyjaśnia strzelec ośmiu goli dla Piasta w tym sezonie.

Po meczu kibice niebiesko-czerwonych czekali na swoich ulubieńców na trybunie, ale tylko kilku podeszło podziękować im za doping podczas całego spotkania. - Nie wiem czym to było spowodowane. Ja nie chcę tu mówić za nikogo, dlaczego tak było. Mam nadzieję, że było to spowodowane jakimś zmęczeniem czy czymś, ale nie chcę tutaj tłumaczyć chłopaków i nie będę się wypowiadał na ten temat - zakończył Bartosz Iwan.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×