GKS Bełchatów był zdecydowanym faworytem meczu z Górnikiem. Zabrzanie nie radzą się w tym sezonie najlepiej w meczach wyjazdowych i w tym spotkaniu także byli skazywani na pożarcie. Beniaminek zawiesił jednak poprzeczkę bełchatowianom nadspodziewanie wysoko.
- Górnik postawił nam bardzo trudne warunki. Szczególnie dużo pracy miałem z upilnowaniem Tomka Zahorskiego, z którym musiałem walczyć w pojedynkach główkowych. Rywal postawił nam bardzo trudne warunki, o czym świadczy to, że nie wygraliśmy tego meczu - przyznaje Marcin Drzymont, obrońca GKS.
Mecz miał kilka odsłon. - Do strzelenia bramki byliśmy stroną dyktującą warunki gry. Potem niepotrzebnie się cofnęliśmy i Górnik zdołał doprowadzić do wyrównania i w kolejnych minutach grał z kontry. Mecz był szarpany i żadna ze stron nie umiała postawić kropki nad "i", żeby zgarnąć trzy punkty - dowodzi 30-letni gracz bełchatowian.
Defensor bełchatowskiej drużyny przyznał, że remis w starciu z beniaminkiem nie był dla GKS wymarzonym wynikiem. - Na pewno ten remis nie jest rezultatem, jaki sobie w tym meczu zakładaliśmy. Z drugiej strony jest on wynikiem sprawiedliwym, bo oba zespoły starały się narzucić rywalowi swój styl gry i stwarzały bramkowe okazje. Szkoda zmarnowanej sytuacji Marcina Żewłakowa, ale także Daniel Sikorski miał dwie dogodne sytuacje - wylicza gracz drużyny ze Sportowej.
- Spotkały się dwie wyrównane drużyny, które w tym sezonie mogą właściwie walczyć o wszystko. Liga jest tak wyrównana, że choć teraz Bełchatów i Górnik są w czołówce, to po dwóch czy trzech przegranych meczach mogą bić się o miejsce w środku dolnej połówki tabeli. Tabela jest spłaszczona i wszystko będzie się ważyć do samego końca - przekonuje doświadczony zawodnik Brunatnych.