O fatalnej w wykonaniu GKS Katowice rundzie jesiennej przy Bukowej nikt już nie pamięta. Na półmetku sezonu drużyna plasowała się tuż nad strefą spadkową, ze zdobyczą ledwie dwudziestu punktów. W sześciu wiosennych kolejkach katowiczanie zdobyli już połowę tego, co przez całą jesień i nie zamierzają spoczywać na laurach.
- Patrząc na tabelę rundy wiosennej jesteśmy w ścisłej czołówce. Przed meczem z Wartą Poznań byliśmy nawet jej wiceliderem. Nie popadamy jednak w euforię, bo drużyna cały czas jest w budowie. Naszym celem jest to, by zespół osiągnął optimum formy w przyszłym sezonie, kiedy będziemy walczyć o awans do ekstraklasy - przekonuje Wojciech Stawowy, trener Gieksy.
Wiosną drużyna ze stolicy Górnego Śląska nie przynosi swoim kibicom wstydu. Na starcie rundy pokonała w Ząbkach miejscowy Dolcan, co jak pokazały wyniki kolejnych meczów outsidera tabeli zaplecza ekstraklasy było wynikiem bardzo dobrym. Następnie przyszedł dość szczęśliwy remis z Piastem Gliwice, zwycięstwa nad Bogdanką Łęczna i MKS Kluczbork przeplatane porażkami z rewelacyjnymi na wiosnę Wartą Poznań i Podbeskidziem Bielsko-Biała.
Szczególnie porażki z Góralami przy Bukowej dziś żałują. - W Bielsku graliśmy bardzo dobry mecz i to my dyktowaliśmy warunki gry przez całe spotkanie, ale wróciliśmy bez punktów. W spotkaniu z MKS-em gra była szarpana i do ideału na pewno dużo brakuje, ale są punkty i to jest najważniejsze - dowodzi Kamil Cholerzyński, jeden z najlepszych graczy katowiczan w rundzie wiosennej.
Rywalizacja na zapleczu ekstraklasy wciąż jest bardzo wyrównana. Po dobrym starcie Gieksie udało się wskoczyć na ósmą lokatę w ligowej tabeli i na jedenaście kolejek do końca ma dwanaście punktów straty do trzeciej w ligowej stawce Floty Świnoujście. Zresztą walka o podium była celem katowickiej drużyny na rundę rewanżową. Z drugiej strony Gieksa musi wciąż oglądać się za siebie, bo od strefy spadkowej dzieli ją tylko pięć oczek.
- Ta liga taka jest, że każdy walczy i nikt nie odstawia nogi. Podbeskidzie pojechało na mecz Pucharu Polski do Poznania i Lech przekonał się, jaką piłką gra się w pierwszej lidze. Ja już trochę na tym poziomie gram i jestem przyzwyczajony do tego, że w tej lidze z boiska zawsze schodzi się jak po bitwie - dodaje ze śmiechem 23-letni pomocnik.
W najbliższych dwóch starciach Gieksę czekają mecze z drużynami sąsiadującymi w ligowej tabeli. Najpierw na wyjeździe zmierzą się z jedenastym GKP Gorzów Wielkopolski, a potem do Katowic przyjedzie Ruch Radzionków, mający obecnie nad katowicką jedenastką cztery punkty przewagi. Druga połowa rundy dla drużyny Stawowego zapowiada się tym ciekawiej, że do zdrowia wracają rekonwalescenci. Na mecz z Cidrami gotowi do gry mają być Przemysław Pitry i Michał Zieliński, a już z GKP powinien zagrać Tomasz Hołota.
Z jesiennego letargu obudził się też Jacek Gorczyca, który na początku sezonu był jednym z najsłabszych punktów Gieksy. - Jacek zrobił gigantyczny postęp i jest silnym punktem naszego zespołu. Jest on przykładem tego, że nawet zawodnik po trzydziestce może się rozwijać i ciągle iść do przodu. Dziś jest on zdecydowanym numerem jeden w naszej bramce i jestem pewien, że w tej rundzie jeszcze niejeden punkt nam wybroni - chwali swojego podopiecznego trener GKS Katowice.