Przemysław Pietruszka: Wyczerpaliśmy limit remisów

Spory wkład w zwycięstwo Pogoni nad Wartą wniósł Przemysław Pietruszka. Pomocnik Portowców zdobył wyrównującą bramkę w 53. minucie, kilkoma ofensywnymi akcjami zamieszał w defensywie Zielonych. Był to dopiero drugi występ Pietruszki w obecnej rundzie. - Trener powiedział, że to mój dzień i mam pokazać się z jak najlepszej strony. Wziąłem to sobie do serca i wreszcie zagrałem na miarę możliwości.

Poznańska Warta łapie zadyszkę po świetnym starcie rundy. W ostatnich dwóch kolejkach poniosła dwie porażki. Tydzień temu, poległa nad morzem w konfrontacji z Flotą Świnoujście, a w niedzielę nie sprostała kolejnej drużynie z Pomorza Zachodniego - Pogoni Szczecin. Portowcy zaprezentowali w stolicy Wielkopolski kawałek dobrego futbolu, a zwycięstwo 2:1 zapewnili sobie w drugiej połowie. Wtedy do siatki Zielonych trafili Przemysław Pietruszka i Marcin Klatt.

- Już w pierwszej połowie mogliśmy wykorzystać jedną z szans i zdobyć gola. To fakt, że Warta stwarzała zagrożenie pod naszą bramką, ale nie były to tak klarowne sytuacje. Trener w szatni powiedział nam, że kto nie strzela - nie zyskuje. Wzięliśmy sobie te słowa do serca i w drugiej odsłonie zapewniliśmy sobie wygraną - powiedział, po ostatnim gwizdku, Przemysław Pietruszka.

- Z czego wynikała nasza dominacja po przerwie? Z dnia na dzień czujemy się silniejsi fizycznie, wyglądamy coraz lepiej. W dotychczasowych pojedynkach brakowało nam tylko bramek. Dlatego mam nadzieję, że teraz się odblokowaliśmy i pójdziemy do przodu.

Pomocnik Portowców powrócił do składu po sześciu tygodniach spędzonych poza jedenastką Artura Płatka. Poprzedni raz, Pietruszka gościł na murawie w konfrontacji z ŁKS Łódź, która inaugurowała piłkarską wiosnę. W niedzielę, zadziwił swoją postawą wielu obserwatorów. Nie tylko wpisał się na listę strzelców, ale także raz po raz stwarzał zagrożenie rozrywając obronę Warty.

- Moja forma dopiero nadejdzie z dnia na dzień. Zawaliłem sobie sytuację w meczu z ŁKS-em, trener nie bardzo mi zaufał. Dziś powiedział, że to mój dzień i mam pokazać się z jak najlepszej strony. Wziąłem to sobie do serca i wreszcie zagrałem na miarę możliwości - komentował pomocnik Pogoni.

O atmosferę wyjazdu do Poznania zadbali również szczecińscy kibice, których spora liczba wspierała z trybun drużynę Artura Płatka. Mimo stale podgrzewanej temperatury pojedynku, Przemysław Pietruszka nie zauważył większej, przedmeczowej mobilizacji w szatni.

- Nie było szczególnej mobilizacji, a Warta jest tak samo mocna jak każdy zespół w lidze. Natomiast stadion jest naprawdę super - tylko grać i wygrywać. Do Poznania większą ekipą przyjechali nasi kibice, a z ich punktu widzenia z meczu na mecz jest coraz lepiej. Wsparcie fanów wiele nam daje - komentował jeden z bohaterów poznańskiej wiktorii.

- Nie wiem, z czego wynika fakt, że osiągamy na wyjazdach lepsze wyniki niż w Szczecinie. Jadąc na taki wyjazd, trzeba dać kibicom, którzy przejechali za nami tyle kilometrów, wiele od siebie. Oni oczekują zwycięstw - dodał nasz rozmówca.

Niedzielny triumf Portowców to dopiero drugie zwycięstwo w obecnej rundzie. Dotychczas, Pogoń była królową remisów, co nie pozwalało jej uciec ze strefy spadkowej. Zdaniem Przemysława Pietruszki, Pogoń chyba już wyczerpała limit nierozstrzygniętych wyników.

- Między drużynami w tabeli są małe różnice punktów. Dlatego musimy dotrzymać do końca sezonu passę meczów bez porażki, a najlepiej wygrywać. Limit remisów chyba już wyczerpaliśmy, a o przegranych nawet nie wspomnę - zakończył Pietruszka.

Źródło artykułu: