Nasiąknięci niemocą.
- Na ciekawej murawie w Polkowicach na pewno będzie można pograć - tak przed tygodniem prognozował pomocnik Floty, Bartłomiej Niedziela. Rzeczywistość okazała się zgoła odmienna. Po nawałnicy, która przeszła przez Polkowice, murawa łagodnie ujmując nie należała tego dnia do najlepszych. Do takiego stanu rzeczy od samego początku dostosowali się piłkarze obu drużyn. Przez pierwszy kwadrans kibice zgromadzeni na stadionie umierali z nudów, a dostrzeżenie piłki lecącej w światło bramki graniczyło z cudem.
Futbol to gra błędów.
Na szczęście dla kibiców tego widowiska taka niemoc nie trwała wieczność. W 15. minucie Damian Krajanowski zacentrował piłkę wprost na głowę Damiana Misana, który nie zmarnował doskonałej okazji i wyprowadził gości na prowadzenie. Flota długo cieszyć się nie mogła, bowiem w 21. minucie Mateusz Piątkowski po strzale z 18 metrów przelobował Krzysztofa Żukowskiego i doprowadził do wyrównania. Golkiper Floty znany jest ze swoich częstych wędrówek przed swoje pole karne i podczas każdego meczu, nie sposób nie usłyszeć było komentarzy, że takie wyjścia kiedyś zakończą się utratą bramki.
Strzelić jedną bramkę więcej od przeciwnika.
Po dwóch szybko strzelonych golach. Obie jedenastki kolejny raz postanowiły uspokoić grę i skupić się na tym, by jak najdłużej znajdować się przy piłce. W 38. minucie bliski strzelenia bramki był Damian Piotrowski, który stanął oko w oko z Żukowskim. Bramkarz biało-niebieskich w pełni zrehabilitował się za straconą bramkę i kapitalnie zatrzymał szarżującego zawodnika Górnika. Do końca pierwszej części spotkania, żadna z drużyn nie zdecydowała się na poważne zagrożenie bramki.
Uchylić drzwi do ekstraklasy.
Flota wciąż liczy się w walce o awans. Jednak do tego potrzebne są punkty, których w ostatnim meczu zabrakło. Drugą część spotkania bardziej bojowo rozpoczęli jednak gospodarze. Kolejny raz bardzo dobrą interwencją popisał się Żukowski, który zdołał obronić ładne uderzenie głową Piątkowskiego. Na kolejną dawkę emocji trzeba było czekać do 70. minuty, kiedy to drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartkę otrzymał Kamil Wacławczyk. Od tego momentu Flota przeszła do ofensywy, próbując w pełni wykorzystać przewagę jednego zawodnika.
Mecz trwa 90 minut.
Akcje podopiecznych Petra Němca nie były na tyle składne i klarowne, żeby mogły w znaczący sposób zagrozić bramce Szymańskiego. W 77. minucie z rzutu wolnego uderzał Tomasz Salamoński. Piłka zatrzymała się jednak na poprzeczce. Pięć minut później Piotr Tomasik z rzutu wolnego obił poprzeczkę bramki po drugiej stronie boiska. Do końca ze zdobycia kompletu punktów nie zamierzała rezygnować Flota. W 89. minucie Radosław Pruchnik zagrał do wprowadzonego chwilę wcześniej Daniela Dylewskiego, a ten wyprowadził gości na prowadzenie, jednocześnie zapewniając swojej drużynie cenne trzy punkty. Po tym meczu Flota wciąż liczy się w walce o awans i w pełni zrehabilitowała się za porażkę sprzed tygodnia. Górnik natomiast przegrał swój czwarty mecz na własnym stadionie.
Górnik Polkowice - Flota Świnoujście 1:2 (1:1)
0:1 - Misan 15'
1:1 - Piątkowski 21'
1:2 - Dylewski 89'
Składy:
Górnik Polkowice: Szymański - Kokoszka (90' Tumicz), Mróz (17' Wacławczyk), Breznican, Opałacz, Piotrowski, Salamoński, Chyła, Soboń, Sierpina, Piątkowski.
Flota Świnoujście: Żukowski - Tomasik, Udarević, Mazurkiewicz, Krajanowski, Niedziela, Bodziony (81' Niewiada), Pruchnik, Ostalczyk, Misan (83' Dylewski), Arifović.
Żółte kartki: Wacławczyk, Soboń (Górnik) oraz Krajanowski, Arifović (Flota).
Czerwona kartka: Wacławczyk (Górnik).
Sędzia: Tomasz Wajda (Żywiec).
Najlepszy zawodnik Górnika: Mateusz Piątkowski.
Najlepszy zawodnik Floty: Radosław Pruchnik.
Najlepszy zawodnik meczu: -