Wojna się nie skończyła - komentarze po meczu Motor Lublin - Wisła Płock

Nie udał się Modestowi Boguszewskiemu debiut w roli szkoleniowca gospodarzy. Jego podopieczni wyraźnie ustępowali Nafciarzom i ulegli wyżej notowanemu przeciwnikowi 0:3. Motor ma minimalną szansę na utrzymanie w II lidze, zaś goście nadal liczą się w walce o awans.

Mieczysław Broniszewski (trener Wisły): Nie ukrywam, że dwie porażki nas trochę dobiły. Przyjechaliśmy do Lublina z mieszanymi uczuciami, gdyż przy zmianie trenera w zespół wstępuje nowy duch i zawsze jest to wielka niewiadoma, ale udało nam się strzelić szybko bramkę. Myślę, że zawodnicy "gryźli" trawę. Gdyby z takim zaangażowaniem, jak dzisiaj grali w dwóch poprzednich meczach, być może już bylibyśmy na 1. miejscu, a tak musimy dalej walczyć. Z naszej strony było kilka akcji, które otwierały drogę do bramki. Zdobyliśmy trzy gole, a można było więcej. Drużyna Motoru też miała kilka sytuacji, Kamiński bardzo ładnie obronił dwa czy trzy strzały. Myślę, że mecz mógł podobać się kibicom.

Modest Boguszewski (trener Motoru): W I połowie sytuacja wyglądała tak, że my prowadziliśmy grę, a głupio straciliśmy bramki. Przy pierwszej zabrakło interwencji z lewej strony, za łatwo to wszystko poszło i w 13. minucie przegrywaliśmy 0:1. Mieliśmy swoje sytuacje, ale zabrakło precyzji. Już do przerwy można było strzelić jedną czy dwie bramki. Natomiast w obronie popełnialiśmy zbyt dużo błędów. Po przerwie cały czas goniliśmy wynik, za bardzo się odkryliśmy. Druga bramka dla Wisły to kuriozum. Biliński minął dwóch czy trzech naszych piłkarzy, to nie powinno się zdarzyć! Goście dochodzili do sytuacji, bo my staraliśmy się grać do przodu i zdobyć gola. Przy stanie 2:0 drużyna troszkę się zagubiła. Trzecią bramkę również straciliśmy po ogromnym błędzie. Stoper wyższy o głowę nie może przegrać walki o piłkę z małym zawodnikiem, aczkolwiek w momencie podania piłkarz Wisły był na pozycji spalonej. Przegraliśmy 0:3, choć można było pokusić się o punkty. Podjąłem się tej pracy, gdyż wierzę w utrzymanie. Dostaliśmy dzisiaj nauczkę, ale nie poddajemy się. Wojna się nie skończyła, walczymy dalej.

Kamil Biliński (napastnik, strzelec dwóch bramek dla Wisły): Szybko strzelona bramka pomogła nam i kontrolowaliśmy przebieg spotkania. Motor podyktował nam średnie warunki, ale strzeliliśmy trzy bramki i wywozimy komplet punktów. Trener postawił na mnie, więc musiałem się odpłacić i to zrobiłem. Cieszymy się, bo cały czas jesteśmy w grze o awans. Zostało nam 12 punktów do zdobycia, mamy 2 punkty straty do wicelidera, więc będzie ciekawie do samego końca.

Przemysław Żmuda (pomocnik Motoru): Rywale szybko sprowadzili nas na ziemię. Wybili nas z rytmu tą bramką, ale staraliśmy się grać dalej swoje. Wiedzieliśmy, że Wisła nastawi się na kontry i ewidentnie to było widać. My prowadziliśmy grę, a oni strzelali bramki i wykorzystali to w 100 procentach. Dużo było niedokładności w naszych poczynaniach, graliśmy w przemeblowanym składzie. Trener musiał kombinować, jak mógł. Musimy do końca ugrać tyle punktów, ile się da. Gramy o twarz i dla kibiców, żeby całkowicie nie dać plamy. Trzeba poprawić otoczkę wokół klubu.

Komentarze (0)