- Przeciwko Polonii Bytom graliśmy dobrze do ok. 65. minuty. W pierwszych fragmentach po strzeleniu gola spokojnie utrzymywaliśmy się przy piłce i mieliśmy wszystko pod kontrolą. Będąc na murawie, miałem wrażenie, że Polonii odechciało się walczyć. W końcówce w naszej grze wszystko się zepsuło. Straciliśmy inicjatywę i daliśmy się zepchnąć na własną połowę. Nie wiem jaka była tego przyczyna. Musimy jednak zniwelować ten mankament, bo w sobotę gramy z Pogonią Szczecin. Przeciwko temu rywalowi nie możemy zaliczyć tak słabej końcówki - przyznał Tomasz Foszmańczyk.
Kadra zielonych jest bardzo szeroka i liczy aż 26 piłkarzy. Mimo to były zawodnik Ruchu Radzionków, który trafił do Poznania dopiero latem, cieszy się dużym zaufaniem trenera Czesława Jakołcewicza. - Czuję się bardzo dobrze, choć na razie nie daję jeszcze zespołowi wszystkiego, co potrafię. Pracuję nad optymalną dyspozycją. Myślę, że z meczu na mecz będzie lepiej. W przeszłości często bywało tak, że musiałem poczekać jedną lub dwie kolejki na osiągnięcie satysfakcjonującej formy. Jeśli chodzi o bieganie i inne kwestie fizyczne, to wszystko jest w porządku. Doszlifować trzeba jeszcze zgranie z kolegami oraz czucie piłki.
- Trenuję bardzo ciężko, ale nie usiłuję za wszelką cenę wygryźć kogoś ze składu. Nie mam takiego podejścia. Jesteśmy grupą ludzi, która ma określony cel do zrealizowania. Każdy z nas musi liczyć się z tym, że od czasu do czasu usiądzie na ławce. Raz mogę być to ja, a następnym razem ktoś inny - dodał Foszmańczyk.
25-letni pomocnik może być jednak zadowolony, bo akurat w środku pola w Warcie konkurencja jest największa. Na tej pozycji szkoleniowiec poznaniaków może wystawić: Alaina Ngamayamę, Macieja Scherfchena, Artura Marciniaka, Michała Golińskiego czy Adriana Laskowskiego. Mimo to już dwukrotnie zaufano Foszmańczykowi.
- Moja opinia jest taka, że dużą konkurencję mamy na każdej pozycji. Myślę, że obrońcy, skrzydłowi czy napastnicy tak samą rywalizują o miejsce w składzie jak środkowi pomocnicy. Ten kto wychodzi w pierwszej jedenastce, wie, że na ławce czeka kilku kolegów, którzy mogą go zastąpić. To jest bardzo mobilizujące i podnosi nasze indywidualne umiejętności. Każdy trening jest ważny i decyduje o tym kto wybiegnie na murawę w spotkaniu ligowym - zakończył Foszmańczyk.