Dariusz Bratkowski: Cały plan legł w gruzach już w 5. minucie

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Dariusz Bratkowski po raz pierwszy poprowadził ŁKS i od razu przegrał 0:4 ze Śląskiem Wrocław. Szkoleniowiec nie spodziewa się jednak, że straci teraz pracę w zespole beniaminka T-Mobile Ekstraklasy.

W tym artykule dowiesz się o:

- Pozostaje mi tylko pochylić głowę przed zespołem, który w meczu pokazał swoją wyższość. Źle funkcjonuje u nas zabezpieczenie środka boiska. To są mimo wszystko pozostałości z I ligi - mówił na konferencji prasowej po meczu ze Śląskiem Wrocław Dariusz Bratkowski, trener ŁKS-u.

Bratkowski schedę szkoleniowca beniaminka T-Mobile Ekstraklasy przejął po Andrzeju Pyrdole. Prowadzona przez niego drużyna w niedzielę przegrała ze Śląskiem Wrocław aż 0:4. - Mogę powiedzieć tak, że zostałem trenerem ŁKS-u, chyba że władze klubu podejmą inne decyzje. Nie liczę się jednak z tym, że stracę pracę - skomentował Bratkowski.

Łodzianie w meczu z wicemistrzami Polski pokazali się ze słabej strony. W ich grze zabrakło przede wszystkim agresji, zaangażowania. - Jeśli chodzi o agresję to w momencie, kiedy zaczynał się mecz straciliśmy pierwszą bramkę. Tydzień temu przegraliśmy z Lechem Poznań 0:5, więc staraliśmy się do tego spotkania podejść skoncentrowani. Już w pierwszych minutach daliśmy sobie strzelić gola. Obawa przed utratą kolejnych bramek spowodowała zachowawczą grę piłkarzy. Nie jestem w stanie tego zrozumieć i tego wytłumaczyć. Agresja to bardzo ważny element gry. Mieliśmy to stosować, a niestety kolejny raz to zawiodło - mówił trener. - Okazuje się, że jednak ta porażka, a zaraz potem strata bramki jednak zostaje w głowie i zamiast agresji pojawiła się obawa i lęk przed przeciwnikiem - dodał.

- Może piłkarze ŁKS-u czują swoją wartość, ale po prostu Śląsk ma tak szeroką kadrę i takich zawodników, którzy w niedzielę pokazali, że ich wartość jest większa - podkreślił opiekun ŁKS-u.

Już po pierwszej połowie zawodnicy T-Mobile Ekstraklasy przegrywali 0:3. - Na mecz ze Śląskiem Wrocław były założenia taktyczne. Miało nam się udać w pierwszej połowie utrzymać korzystny dla nas wynik i im dłużej będzie on dla nas korzystny wtedy zmiany doświadczonych zawodników miały spowodować to, że zaczniemy grać ofensywniej. Przyjeżdżając tutaj do Wrocławia założyliśmy sobie grę z kontry, szczególnie w długiej połowie, wprowadzając właśnie doświadczonych piłkarzy. Cały plan legł w gruzach już w 5. minucie - zaznaczył Bratkowski.

Przepytywany przez dziennikarzy trener wypowiedział się także o dyspozycji dwóch swoich piłkarzy. Przy stracie trzeciego gola Piotr Klepczarek dał się ograć w polu karnym Johanowi Voskampowi. - Uważam, że to jest element doświadczenia Voskampa. Sytuacja była w polu karnym, Klepczarek przegrał ten pojedynek, straciliśmy bramkę - wyjaśnił szkoleniowiec. Na pierwszej połowie swój występ w niedzielnym spotkaniu zakończył także Cezary Stefańczyk. - To, że trener dokonuje zmiany to nie znaczy, że zawodnik się nie sprawdził. On miał określone zadania, grał 45 minut. Takie były założenia, że po pierwszej połowie będzie zmiana - skomentował Dariusz Bratkowski.

Źródło artykułu: