Bartosz Tarnowski: Na początku sezonu zostałeś włączony do szerokiej kadry Widzewa jako perspektywiczny zawodnik, by zbierać doświadczenie od starszych zawodników. Wówczas nic nie zapowiadało tego, że tak szybko uda ci się wywalczyć miejsce w pierwszym składzie. Spodziewałeś się takiego rozwoju wydarzeń?
Jakub Bartkowski: Głównie myślałem o tym, aby przebić się do kadry meczowej, żeby zaliczyć debiut w Ekstraklasie. To był mój pierwszy cel. W miarę upływu czasu chciałem prezentować się z coraz lepszej strony i dostawać więcej okazji gry. Jednak sezon potoczył się trochę inaczej. W miarę szybko zaliczyłem debiut w Ekstraklasie, a ostatnio rozegrałem kilka spotkań w pełnym wymiarze czasowym.
Trzeba przyznać, że całkiem dobrze sobie poradziłeś w tych spotkaniach, chociaż dopiero zbierasz doświadczenie na seniorskim poziomie.
- Bardzo się z tego cieszę, że te mecze mi wychodzą. Chociaż nie we wszystkich wygrywamy, bo trzeba pamiętać, że przegraliśmy mecze derbowy, a potem z Legią. Myślę, że w tych meczach nie zawaliłem jakoś, to jednak przegraliśmy, więc nie można powiedzieć, żebym z tych spotkań był akurat zadowolony. Aczkolwiek były też takie spotkania, jak ze Śląskiem Wrocław, kiedy wchodziłem na chwilę i grałem dobrze, a także mecz z Cracovią, kiedy grałem w pierwszym składzie. Jednak w każdym spotkaniu popełniam na pewno mniejsze, czy też większe błędy, ale muszę wciąż nad tym pracować, aby się one już nie powtarzały.
Jako jeden z niewielu zawodników Widzewa, zrobiłeś ostatnio ogromny postęp i widać, że to procentuje.
- Jestem jeszcze młodym zawodnikiem. W poprzednim sezonie nie miałem w ogóle możliwości pokazać umiejętności na poziomie Ekstraklasy, bo grałem jedynie w Młodej Ekstraklasie. W tym sezonie dostaję właśnie dużo szans i mam nadzieję, że je wykorzystuje.
Młodzi zawodnicy na początku gry spotykają się z problemem mediów, które od razu widzą w nich gwiazdy. Nie raz zgubiło to młodych zawodników, którzy swój talent rozmienili na dobre. Jednak w twoim przypadku masz ten komfort, że media dały ci spokój.
- Mogę się tylko z tego cieszyć, że nie jestem jakoś specjalnie naciskany i nie jestem kreowany jako młoda, wschodząca gwiazda futbolu. Bardzo dobrze mi się pracuje w takich warunkach, jakie są. Nie ma żadnej nagonki na mnie i mogę skupić się na tym, co dla mnie jest najważniejsze, czyli treningu i meczach.
Jak zapatrujesz się na swoją najbliższą przyszłość?
- Chciałbym dalej występować w pierwszym składzie i żeby były one okraszone zwycięstwami. Chcę z Widzewem wygrywać kolejne mecze i zdobywać jak najwięcej punktów.
Grasz po obu stronach obrony, a także jako lewy skrzydłowy. Jednak gra na innych pozycjach nie sprawia ci również problemu. Na jakiej pozycji czujesz się najlepiej?
- Moją nominalną pozycją jest prawa obrona, ale to, czy zagram na lewej obronie, czy gdzieś indziej, nie jest dla mnie dużym problemem. Z Cracovią grałem praktycznie przez całe spotkanie na lewej stronie obrony i ten mecz, defensywa zagrała na zero. Aczkolwiek moją ulubioną pozycją jest prawa obrona, gdzie czuję się najlepiej. Byłem próbowany na wielu pozycjach, które nie stanową dla mnie żadnego problemu. Wydaje mi się, że właśnie moja wszechstronność to duży plus, bo mogę grać na każdej pozycji, nie ograniczając się tylko do obrony.
Nawet w ataku?
- Gdyby trener uznał, że jest taka potrzeba i jest to dobre rozwiązanie, to czemu nie. Pamiętam, że przed rokiem zagrałem w Młodej Ekstraklasie jeden mecz w ataku. Jak mi poszło? To już ocenę pozostawiam trenerowi. Chociaż na tej pozycji nie próbował mnie już w kolejnych spotkaniach.
Ostatnio zostałeś powołany do reprezentacji Polski U-20. Czy byłeś zaskoczony takim wyróżnieniem?
- Byłem może troszeczkę zaskoczony tym, ale bardzo się cieszyłem z takiego wyróżnienia. Myślę, że gdyby nie te występy w pierwszej drużynie, to tego powołania mogłoby nie być. Aczkolwiek skoro do tego doszło, to chciałem swoją okazję wykorzystać, no i mam nadzieję, że dobrze się spisałem. Wygraliśmy spotkanie z Niemcami, z tego co wiem, trener był ze mnie zadowolony. Teraz muszę pracować dalej i liczyć na kolejne powołanie.
Patrząc w twój życiorys, to młodzieńcze lata spędziłeś w juniorskich zespołach Widzewa. Można się jednak dopatrzeć, że przygodę z piłką zaczynałeś w LKS Różycy.
- Jestem w Widzewie od ośmiu lat. Ogólnie to pochodzę z Żakowic i moim najbliższym klubem był LKS Różyca, który znajdował się nieopodal szkoły, dzięki czemu mogłem połączyć edukację i piłkę. Wiadomo, że aby dalej się rozwijać, trzeba było szukać kolejnych wyzwań i w momencie przejścia do gimnazjum, wraz z kolegami wybraliśmy Widzew.
Dlaczego twój wybór padł na Widzew?
- Całe Żakowice, całe Koluszki są za Widzewem i ja też.
Od wielu lat Widzew kojarzy się kibicom w całej Polsce z "Widzewskim Charakterem". Powiedz nam, czym dla ciebie jest ten słynny "Widzewski Charakter"?
- Na pewno w każdym spotkaniu trzeba dawać z siebie wszystko, czego kibice Widzewa wymagają od lat. To powiedzenie "widzewski charakter" funkcjonuje już od dawnych lat, kiedy to nasza drużyna sięgała po pierwsze mistrzostwo. Myślę, że grając w tym klubie trzeba przykładać się do tego i dawać z siebie wszystko.
Czy jesteś zawodnikiem z tym charakterem?
- Na pewno będę dawał z siebie wszystko we wszystkich spotkaniach, aby pomóc zwyciężać Widzewowi i dawać radość kibicom.
W ostatnim czasie to młodzi piłkarze zaczynają odgrywać coraz większą rolę w Widzewie. Czy twoim zdaniem, stawianie na młodych zawodników to dobry pomysł?
- W tym sezonie dużo szans dostają młodzi zawodnicy i myślę, że to dobrze funkcjonuję. Jest np. Piotrek Mroziński, szanse debiutu dostali ostatnio Emil Wrażen i Sebastian Duda. Młodzi piłkarze dostają sporo szans od trenera i moim zdaniem może to dobrze funkcjonować w niedalekiej przyszłości.
Jakub Bartkowski walczy o piłkę z Sebastianem Milą.