Wisła w Izraelu przegrała 1:2, ale już wtedy Franciszek Smuda dostrzegał sporo mankamentów w grze Beitara. O awans do kolejnej rundy eliminacyjnej był więc spokojny. - Już przed meczem powiedziałem, że Wisła jest zdecydowanym faworytem. Po tym, co zespół izraelski grał w pierwszym spotkaniu, było wiadomo, że Wisła da sobie radę - mówi Smuda.
Jeden z najbardziej utytułowanych polskich trenerów nie mylił się, bowiem podopieczni Macieja Skorży zwyciężyli przed własną publicznością aż 5:0. - Wygrali zdecydowanie, nawet w niepełnym składzie, chociaż ciężko mówić o takim czymś w Wiśle, bo nawet kadrowicze siedzą na ławce - dodaje "Franz". - Nie jestem zaskoczony tak dużym wynikiem, bo już w Izraelu mogło być 3:0 lub 4:0 dla Wisły. Podobnie jak Lech w meczu z Chazarem, gdzie również nie wykorzystaliśmy sporej liczby sytuacji. Tak samo Wisła, która w dodatku przegrała.
Smuda miał przyjemność rywalizować już z FC Barceloną w sierpniu 2001 roku. Prowadzona wtedy przez niego Wisła przegrała po świetnym meczu na własnym stadionie 3:4 oraz 0:1 w Hiszpanii. Według szkoleniowca Lecha Poznań z Barcą trzeba zagrać bez kompleksów i próbować grać swoje, oczywiście w ramach rozsądku. - Z nimi trzeba zagrać tak jak z jakimś polskim zespołem. Muszą wyjść na boisku i starać się grać normalnie, bez kompleksów i strachu. Na Barcelonę trzeba odważnie ruszyć - twierdzi Smuda.
Atutem Wisły może być fakt, że liga hiszpańska rozgrywki rozpoczyna dopiero pod koniec sierpnia. - Barcelona jeszcze nie ma ogrania ligowego w tym sezonie. Są to jednak zawodnicy wielkiej klasy - zakończył Franciszek Smuda.