W połowie rundy jesiennej wydawało się, że Śląsk ma najlepszy atak w lidze. Bardzo dobrze grał Johan Voskamp, a jego zmiennikiem był Cristian Omar Diaz. Trener Orest Lenczyk mógł także liczyć na Łukasza Gikiewicza, który dochodził do pełni formy po kontuzji.
Od listopada coś się jednak zacięło. Żaden z napastników Śląska nie zdobył bramki z akcji. Voskamp nie może odnaleźć się w reżimie treningowym. Dla niego nowością było to, że zimą, zamiast kopać piłkę, co robił dotychczas w Holandii, kazano mu ćwiczyć w Spale na hali gimnastycznej. Z kolei Diazowi zarzuca się, że w ostatnich miesiącach przybrał na wadze. Diaz strzelił co prawda dwa gole z rzutów karnych, ale jeżeli chodzi o akcje zespołu, to jest zawsze spóźniony o jedno tempo.
Największe nadzieje w ostatnim czasie wiąże się z Gikiewiczem, który po dłuższej przerwie zagrał w meczu z PGE GKS Bełchatów. Co prawda napastnik Śląska, podobnie jak jego koledzy nie zachwycił, ale wykazał się ambicją i wolą walki.
Źródło: Przegląd Sportowy