Drużyna z Nowego Sącza kilkukrotnie w trakcie tego spotkania zaprezentowała dobrą postawę ofensywną. O przegranej zadecydowały jednak indywidualne błędy przy straconych bramkach, które zaważyły na losach tego meczu. - Pierwsza połowa w naszym wykonaniu to był dramat. Nie stworzyliśmy sobie żadnej sytuacji bramkowej z gry, a gola zdobyliśmy dopiero po rzucie wolnym w wykonaniu Lukasa. Właściwie mieliśmy jeden strzał i jedną bramkę. W szatni porozmawialiśmy sobie, a potem wyszliśmy mocno nastawieni na uzyskanie wyrównania. Tak się jednak nie stało, bo nie wykorzystaliśmy swoich sytuacji. Co prawda dwa razy trafiliśmy piłką do siatki, ale sędzia odgwizdał spalonego. Według mnie, nie były to słuszne decyzje. Przegraliśmy ponieważ zbyt łatwo tracimy bramki, a za mało okazji strzeleckich wykorzystujemy - podsumował Martin Zlatohlavy.
Szybka strata dwóch bramek okazała się nie do odrobienia. - Nie wiem co mam o tym powiedzieć. Wszyscy chcieliśmy uzyskać prowadzenie, aby zapewnić sobie komfort gry. Zamiast prowadzić, przegrywaliśmy dwoma bramkami, później grało się bardzo ciężko. To nasza kolejna porażka, trzecia z rzędu... właściwie nie wiem co o tym powiedzieć. Bardzo chcemy, ale nam nie wychodzi - podsumował były zawodnik takich klubów jak FC Tatran Prešov, HFK Olomouc i MFK Dolný Kubín.
Bardzo dobrze zaprezentował się Lukas Janić, który pojawił się na murawie tuż przed przerwą. Słowak zdobył bramkę, a także pozytywnie wpłyną na ofensywę sądeczan. - Wszedł na boisko i od razu rozruszał naszą grę. Niestety nie wykorzystaliśmy jednak okazji, jakie mieliśmy - pochwalił postawę swojego rodaka Zlatohlavý, a następnie krytycznie ocenił decyzje arbitra. - Sędzia nam zaszkodził, zresztą już nie pierwszy raz w tym sezonie. To wygląda jakby chcieli nas zesłać do drugiej ligi, ale utrzymaliśmy się, a to najważniejsze w tej chwili - dodał.
- Jeśli dostaje się cztery bramki, to trudno dobrze ocenić grę defensywy. Zagraliśmy słabo, właściwie nie można nic więcej na ten temat powiedzieć. Na pewno robiliśmy co w naszej mocy, jednak tracimy zbyt łatwe bramki - skrytykował postawę swojej formacji 27-letni obrońca.
Kontrakt sprowadzonego do Sandecji na wiosnę zawodnika, wygasa wraz z końcem sezonu. Zawiera jednak opcję przedłużenia, o której obie strony mają zamiar porozmawiać. - Na razie nie było okazji na takie dyskusje. Na pewno przyjdzie na to czas, a jeśli prezesi będą chcieli mnie zatrzymać, to ja bardzo chętnie podpiszę nową umowę - zapewnił urodzony w Preszowie piłkarz.