Gdańska drużyna wywalczyła na Lubelszczyźnie awans do 1/8 finału Pucharu Polski, jednakże potrzebowała na to 120 minut, a nawet musiała odrabiać straty. Mimo wszystko potrafiła udowodnić swoją wyższość. - Zadecydowała o tym nie najlepsza w naszym wykonaniu pierwsza połowa. Nadziewaliśmy się na kontry. Po jednej z nich drużyna z Łęcznej zdobyła bramkę i musieliśmy mozolnie odrabiać straty. Po przerwie kontrolowaliśmy mecz i nasza przewaga rosła z minuty na minutę - w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl ocenia Łukasz Surma.
Piętą achillesową zespołu była skuteczność. Podopieczni Bogusława Kaczmarka wypracowali sporo świetnych sytuacji podbramkowych, ale notorycznie je marnowali. Poza tym często pozostawiali dużo miejsca na boisku rywalom, dzięki czemu mogli oni spokojnie konstruować akcje. - Musimy właśnie na to zwrócić uwagę, żeby przy kontrach, kiedy Jarek Bieniuk czy Sebastian Madera wygrywają głową piłkę, ta "druga piłka" była zebrana. Musi trafiać do nas, a trafiała do zawodników z Łęcznej. Na to naprawdę trzeba zwrócić uwagę. Nie wiem też czy odległości między linią obrony i pomocy były odpowiednie. Wydaje się, że trochę za duże. Myślę, iż popracujemy nad tym - analizuje kapitan Lechii.
Starciem z Bogdanką gdańszczanie oficjalnie zainaugurowali sezon 2012/2013. Surma jest zadowolony z faktu, że tuż przed startem rozgrywek T-Mobile Ekstraklasy rozegrano spotkanie Pucharu Polski. - Dobrze, że jesteśmy po takim sprawdzianie. Mecz pucharowy zawsze dużo więcej powie trenerowi niż spotkanie o pietruszkę, sparing. Pod tym względem bardzo fajnie, że mieliśmy takie przetarcie i wiemy, jak wyglądamy na tle przeciwnika. Wiemy też jak nerwy, które są przed meczami o stawkę, wpływają na drużynę - zauważa były zawodnik Wisły Kraków.
Latem drużynę wzmocnili głównie doświadczeni piłkarze, jak Grzegorz Rasiak czy Jarosław Bieniuk, a jako ostatni dołączył Piotr Brożek. - Takiego zawodnika to w Lechii dawno nie było. Pięć mistrzostw Polski... To jest naprawdę legenda ekstraklasy - z uznaniem przyznaje Surma.
Zadaniem tych piłkarzy będzie nie tylko dobre prezentowanie się na murawie. - Rolą doświadczonych zawodników jest też wprowadzać do dorosłej piłki młodych graczy. Na przykład jest taki zawodnik, jak Wojtek Zyska, który gra w środku pomocy. Widać, że przy starszych gra dobrze i naszą rolą jest mu pomóc - kończy 35-letni pomocnik.