Łukasz Radliński: Niektórych strzałów nie da się przewidzieć

Łukasz Radliński cieszy się dużym zaufaniem trenera Czesława Owczarka. W ostatnim meczu z Dolcanem wpuścił dwa gole, lecz nie miał przy nich nic do powiedzenia.

Poznaniacy zremisowali z ekipą z Ząbek 2:2, a bramki stracili po trafieniach Bartosza Osolińskiego i Mateusza Piątkowskiego. Ten pierwszy zaliczył strzał marzenie z 30 metrów - futbolówka poleciała w samo okienko. - Nikt się nie spodziewał, że Osoliński uderzy tak fantastycznie. Piłka idealnie naszła mu na stopę i można powiedzieć, że zdjął pajęczynę z siatki. Byłem bez szans na skuteczną interwencję. Musiałbym się chyba ustawić w tym miejscu i z góry przewidzieć rozwój wypadków - zanalizował Łukasz Radliński.

Remis z Dolcanem - nawet uratowany w 93. minucie - nie jest dla zespołu Czesława Owczarka satysfakcjonującym rezultatem. - Byliśmy lepsi, stworzyli zdecydowanie więcej klarownych sytuacji. Niestety futbol jest nieprzewidywalny. Przy stanie 1:0 popełniliśmy dwa błędy i nagle zrobiło się 1:2. Dobrze, że udało nam się jeszcze uratować jedno oczko, bo niewiele brakowało do porażki - zaznaczył golkiper zielonych.

W porównaniu do ubiegłego sezonu gra Warty uległa znacznej poprawie. Wciąż jednak nie przekłada się to na bramki i punkty. - Nie da się ukryć, że mamy z tym problem. Na dwanaście możliwych oczek zainkasowaliśmy tylko pięć. Pozostałe nam uciekły. Jeśli to się nie zmieni, to wkradną się niepotrzebne nerwy. Mam jednak nadzieję, że zaczniemy wreszcie wygrywać - dodał Radliński.

Najbliższa okazja nadarzy się w niedzielę. Tego dnia o dość nietypowej godzinie - 12.30 - Warta zagra na wyjeździe z ŁKS. - Pora nie ma żadnego znaczenia. Nasza praca polega na graniu w piłkę i musimy to robić zgodnie z ustalonym terminarzem. Nie pozostaje nam nic innego jak dostosować się do decyzji - zakończył Radliński.

Komentarze (0)