Golkiper Olimpii bramkę zawdzięcza... trenerowi GieKSy! (wideo)

Bramka Michała Wróbla, bramkarza Olimpii Grudziądz z ostatniej akcji meczu przy Bukowej dała biało-zielonym punkt w meczu z GKS Katowice. Winnym tego faktu był... trener GieKSy Rafał Górak.

GKS Katowice długo prowadził w meczu z Olimpią Grudziądz. Choć od momentu straty bramki podopieczni Tomasza Asensky'ego wytrwale dążyli do odrobienia strat, ale szczęście ewidentnie im nie sprzyjało. Dwie wyborne sytuacje zmarnował Piotr Ruszkul, który najpierw po strzale głową, a potem uderzeniu z dystansu trafiał w poprzeczkę katowickiej bramki. Bardzo dobrze między słupkami spisywał się też Witold Sabela, który w świetnym stylu obronił m.in. strzał z bliska Dariusza Kłusa.

Nie bramkarz GieKSy jednak, a jego vis a vis w grudziądzkiej bramce, Michał Wróbel został bohaterem meczu przy Bukowej. W ostatniej akcji meczu golkiper drużyny z Grudziądza powędrował w pole karne katowiczan, chcąc wprowadzić w szeregach rywali nieco zamieszania przy rzucie rożnym wykonywanym przez Mariusza Kryszaka. Defensorzy GKS totalnie go jednak zlekceważyli, co zaowocowało faktem zdobycia przez 32-latka pięknej bramki po strzale głową i punktem wyrwanym gospodarzom tuż przed ostatnim gwizdkiem sędziego.

Fetującym trafienie grudziądzanom towarzyszyły okrzyki: "Złodzieje, złodzieje" z trybun stadionu przy Bukowej. Czy słusznie? Wszak sędzia do regulaminowego czasu gry drugiej połowy doliczył trzy minuty, a trafienie Wróbla nastąpiło, kiedy na zegarze widniała już 93 minuta i 27 sekunda spotkania. Jak się jednak okazuje - racja w tym sporze leżała po stronie arbitra.

W drugiej minucie doliczonego czasu gry, kilkadziesiąt sekund przed sytuacją, po której Olimpia wywalczyła korner trener GieKSy, Rafał Górak zdecydował się na zmianę taktyczną, wpuszczając na boisko napastnika Krzysztofa Wołkowicza w miejsce pomocnika Alana Czerwińskiego. Szkoleniowcowi nie zależało jednak wówczas na wpłynięciu na wynik spotkania, ale na "uszczknięciu" kilkudziesięciu dodatkowych sekund goniącym wynik gościom.

Kiedy do zmiany się przygotowano o mało nie doszło nawet do przepychanki pomiędzy sztabami szkoleniowymi obu drużyn. Górak zaciekle bronił swojej racji, za co asystenci Asensky'ego solidnie go zwyzywali. Do zmiany ostatecznie doszło, a że przebiegała ona kilkadziesiąt sekund - arbiter miał prawo do wcześniej zasygnalizowanego czasu doliczonego dodać kolejnych 30 sekund i w tym właśnie czasie padła decydująca bramka dla Olimpii.

Po końcowym gwizdku sędziego wyraźnie przygaszony Górak musiał się ze swojej decyzji tłumaczyć. Czynił to jednak bardzo mętnie. - Nie zgodzę się, że to było zagranie taktyczne. Alan Czerwiński miał na koncie żółtą kartkę i już wcześniej miałem przygotowaną zmianę w jego miejsce. Gdybym miał tę decyzję podjąć jeszcze raz, zapewne postąpiłbym tak samo - przekonywał trener katowickiej drużyny.

Źródło artykułu: