Kto czeka na potknięcie Zielińskiego?
Piłkarze Ruchu wygrali w ekstraklasie po raz pierwszy od... listopada, gdy pokonali w Gliwicach Piast 3:1. W sobotę Niebiescy wysoko ograli Widzew.
Szkoleniowiec Niebieskich oprócz wygranej cieszył się, że chorzowianie po raz pierwszy od dłuższego czasu zakończyli mecz z czystym kontem. - Obrona miała trochę roboty, bo fajnie wyglądał Stępiński, a na bokach Pawłowski i Rybicki. To nie jest tak, że to był łatwy i przyjemny mecz. Wcześniej na naszą linię defensywną spadło wiele krytyki, więc teraz dajmy im spokój. W dalszym ciągu widzę błędy, nie popadam w samozachwyt i wiem, że będziemy nad tym pracować - powiedział Zieliński. - Nie straciliśmy bramki, więc trudno narzekać na obronę - dodał trener.
Szkoleniowiec wicemistrzów nie miał pretensji do swoich podopiecznych o niewykorzystanie kilku okazji bramkowych. W momencie, gdy Filip Starzyński nie trafił do pustej bramki Zieliński wyskoczył z ławki rezerwowych. - Czasami reaguję nerwowo i spontanicznie. Gram z drużyną. Uważam, że Filip podszedł do sytuacji zbyt lekceważąco. Boisko było specyficzne. Występ Starzyńskiego, mimo zmarnowanej okazji, oceniam bardzo dobrze - powiedział Zieliński. - Boisko było dobrze przygotowane, ale się wyrywało i dziury oraz koleiny trochę przeszkadzały w grze - zakończył Jacek Zieliński.Widzewiacy wściekli na bramkarza. Dlaczego?