Kto czeka na potknięcie Zielińskiego?

Piłkarze Ruchu wygrali w ekstraklasie po raz pierwszy od... listopada, gdy pokonali w Gliwicach Piast 3:1. W sobotę Niebiescy wysoko ograli Widzew.

Michał Piegza
Michał Piegza
Po serii spotkań bez wygranej Ruch Chorzów w końcu wygrał. Styl jednak nie powalał, z czego zdawał sobie sprawę Jacek Zieliński. Trener Niebieskich w końcu może spokojniej odetchnąć, ale nie oznacza to, że czarne chmury nad szkoleniowcem zostały rozwiane. Przy Cichej nieoficjalnie mówi się, że w przypadku niepowodzeń zespół wicemistrzów Polski może objąć ktoś z dwójki Michał Probierz - Orest Lenczyk.Wygrywając z Widzewem Zieliński przynajmniej na jakiś czas ukrócił wszelkie spekulacje. - Nasz plan był prosty. Chcieliśmy za wszelką cenę wygrać, bo po sławetnym meczu z Lechem pucharowy występ w Lubinie dał nam promyk nadziei. Żeby on zaświecił bardziej, potrzebne nam było zwycięstwo. I mamy je, cieszymy się z tego, ale przed nami jeszcze dużo pracy - ocenił trener wicemistrzów Polski, który między wersami przyznał jaki ciężar gatunkowi miał dla chorzowian ten pojedynek. - Teraz nie zaprzątamy sobie głowy tym, co będzie za tydzień. Mamy chwilę, żeby po raz pierwszy od dłuższego czasu pocieszyć się i poświętować - dodał. - Nie uważam, że była to łatwa wygrana. Gdyby się wgłębić we wszystko to zobaczmy, że przy stanie 0:0 Michal Pesković dwukrotnie wybronił w stuprocentowych sytuacjach. Oczywiście grając w przewadze udokumentowaliśmy przewagę dwoma gola, ale okazji było więcej. Nadziewaliśmy się na kontry. Wygrana kosztowała nas mnóstwo zdrowia i nerwów - wrócił do przebiegu pojedynku Jacek Zieliński.

Szkoleniowiec Niebieskich oprócz wygranej cieszył się, że chorzowianie po raz pierwszy od dłuższego czasu zakończyli mecz z czystym kontem. - Obrona miała trochę roboty, bo fajnie wyglądał Stępiński, a na bokach Pawłowski i Rybicki. To nie jest tak, że to był łatwy i przyjemny mecz. Wcześniej na naszą linię defensywną spadło wiele krytyki, więc teraz dajmy im spokój. W dalszym ciągu widzę błędy, nie popadam w samozachwyt i wiem, że będziemy nad tym pracować - powiedział Zieliński. - Nie straciliśmy bramki, więc trudno narzekać na obronę - dodał trener.

Szkoleniowiec wicemistrzów nie miał pretensji do swoich podopiecznych o niewykorzystanie kilku okazji bramkowych. W momencie, gdy Filip Starzyński nie trafił do pustej bramki Zieliński wyskoczył z ławki rezerwowych. - Czasami reaguję nerwowo i spontanicznie. Gram z drużyną. Uważam, że Filip podszedł do sytuacji zbyt lekceważąco. Boisko było specyficzne. Występ Starzyńskiego, mimo zmarnowanej okazji, oceniam bardzo dobrze - powiedział Zieliński. - Boisko było dobrze przygotowane, ale się wyrywało i dziury oraz koleiny trochę przeszkadzały w grze - zakończył Jacek Zieliński.Widzewiacy wściekli na bramkarza. Dlaczego?

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×