Kolejarz Stróże pokonał 2:1 GKS-Tychy, a jednym z bohaterów meczu był sędzia

W 18. kolejce piłkarskiej I ligi głośno było o arbitrach, którzy wykazywali się dużą aktywnością jeśli chodzi o kartki. W spotkaniu Kolejarza Stróże z GKS-em Tychy było ich aż 10, w tym dwie czerwone.

Pierwsze wykluczenie nastąpiło już w 25. minucie, kiedy po brutalnym faulu na Witoldzie Cichym plac gry musiał opuścić Mateusz Bukowiec. - Do tego czasu mecz był wyrównany. Jeżeli tak szybko traci się zawodnika, ciężko potem coś ugrać. Moim zdaniem sędziowanie można określić jednym słowem: dramat. Prawie każdy faul był karany żółtą kartką i nie było tak tylko w naszym meczu. Sandecja kończyła swój mecz z Zawiszą w dziewiątkę, w Stróżach arbiter pokazał dwa czerwone kartoniki. Może takie wytyczne panowie sędziowie dostali na obozie w Turcji? Uważam, że nie tędy droga - mówił po meczu Krzysztof Markowski, strzelec jednej z bramek dla Kolejarza.

Wątpliwości co do słuszności przyznania czerwonej kartki Bukowcowi miał Piotr Mandrysz. - Jeżeli mój piłkarz najpierw trafia w piłkę, to będąc w powietrzu nie może się zatrzymać. Oczywiście zagranie było niebezpieczne, bo wysoko uniesioną nogą, ale Mateusz zawodnika gospodarzy nie widział. Argumentacja sędziego, że było to zagranie podobne do tego ze spotkania Manchester United - Real Madryt, w którym czerwień zobaczył Nani, nie do końca mnie przekonuje, bo Portugalczyk nie trafił wtedy w piłkę - stwierdził szkoleniowiec GKS-u Tychy. - Moim zdaniem faul zasługiwał co najwyżej na żółtą kartkę - dodał Marcin Ściański, strzelec honorowego gola dla drużyny przyjezdnej.

Zespół ze Stróż wygrał to spotkanie 2:1, choć spotkanie mogło się zakończyć wynikiem 3:1. W 32. minucie Marcin Adamek uderzył z kilku metrów w światło bramki, ale piłkę wybił w ostatniej chwili zawodnik GKS-u. Prowadzący to spotkanie Szymon Lizak nie zauważył, że piłka przekroczyła linię bramkową. - Ja stałem zbyt daleko, by to zweryfikować, ale Maciek Kowalczyk widział sytuację z bliska i jego zdaniem powinien być gol - stwierdził Cheikh Tidiane Niane.

Mnogość kartek odbiła się też na drużynie GKS-u Tychy, która w niedzielę straciła nie tylko punkty. - Bardziej od porażki boli mnie fakt, iż dwóch moich piłkarzy: Bukowiec i Mańka, nie zagra w najbliższym meczu z powodu kartek, a do tego kontuzji doznał Szczęsny - zakończył trener Mandrysz.

Komentarze (0)