Maciej Dąbrowski: Zostawiamy kawał serducha, a...

Portowcy przystąpili do meczu z Widzewem z nadzieją na wielkie przełamanie. Przełamanie nastąpiło, ale połowiczne, dlatego po ostatnim gwizdku na ich twarzach gościło raczej rozczarowanie.

Sebastian Szczytkowski
Sebastian Szczytkowski

Pogoń Szczecin nie przerwała serii meczów bez zwycięstwa i gola zdobytego z akcji. W piątek zremisowała 1:1 z Widzewem, mimo że po raz pierwszy od czterech miesięcy wyszła na prowadzenie. Utratę dwóch punktów kosztował ich moment dekoncentracji z 77. minuty, który wykorzystał Mariusz Stępiński.

- Nie chcę na gorąco mówić o szczegółach sytuacji, po której straciliśmy gola. Przed nami analiza, na pewno też samemu obejrzę powtórkę meczu i wtedy będziemy mądrzejsi. Muszę to wszystko jeszcze raz zobaczyć, bo ciężko mi wyjaśnić, co tam się wydarzyło - nie chciał stawiać pochopnych diagnoz stoper Pogoni - Maciej Dąbrowski.

- Na pewno jesteśmy źli po tym remisie. Trudno nam przychodzi stwarzanie sytuacji strzeleckich i strzelenie bramek. W końcu wyszliśmy na prowadzenie. Pod przeciwną bramką przydarza nam się malutki błąd i wszystko wpada do siatki. Kurczę... zostawiamy kawał serducha na boisku, dlatego potem ciężko przełknąć taką stratę bramki, przez którą zamiast trzech punktów mamy jeden - nie ukrywał Dąbrowski.
Maciek Dąbrowski powrócił na ligowe boiska po kontuzji Maciek Dąbrowski powrócił na ligowe boiska po kontuzji
Gra szczecinian wyglądała w piątek przyzwoicie. Szczególnie przed przerwą panowali nad wydarzeniami i często przedostawali się pod pole karne Widzewa. - Już przeciw Jagiellonii zaprezentowaliśmy się bardzo dobrze i tak naprawdę zabrakło nam trochę szczęścia. Gra idzie do przodu cały czas, stwarzamy coraz więcej sytuacji podbramkowych. Na razie z trudem przekuwamy je w bramki, ale mam nadzieję, że w końcu się przełamaliśmy.

Dąbrowski dwukrotnie pognał na przebój pod pole karne łodzian. Ofensywne wejścia środkowego obrońcy były przedmeczowym założeniem czy potrzebą chwili? - Czy ja wiem... coś tam sobie z trenerem Wdowczykiem ustalamy przed meczem, ale na boisku czasem rodzą się nieprzewidziane sytuacje, z których mogę skorzystać. W pierwszej połowie znalazłem trochę wolnego miejsca, ruszyłem do przodu i szkoda, że moje uderzenie nie wpadło do sieci. No ale wszystkiego trzeba próbować - zauważył.

Przed Pogonią mecz przyjaźni z Legią Warszawa. Na papierze ich szanse na przełomowe zwycięstwo są niewielkie. - Ruszymy do stolicy po zwycięstwo. Na pewno nie rozpatrujemy tego wyjazdu w kategorii "musimy", bo przez takie nastawienie niewiele później wychodzi. Przede wszystkim "chcemy".

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×