Grzegorz Piesio: Nie mogliśmy grać w piłkę

W 24. kolejce I ligi Dolcan Ząbki pokonał 3:2 Kolejarza Stróże, a dwa gole zdobył Grzegorz Piesio, oba w dość specyficznych okolicznościach. Jak mówił po meczu, murawa nie pozwalała na finezyjną grę.

Mimo tego, drużyna prowadzona przez Roberta Podolińskiego potrafiła dostosować się do panujących w Stróżach warunków. - Płyta była taka, że ani my, ani Kolejarz nie mogliśmy grać w piłkę, więc trzeba było szukać innych rozwiązań. Nie ulega wątpliwości, że bardzo pomogła nam czerwona kartka rywala i gra przez 20 minut w przewadze liczebnej - powiedział Grzegorz Piesio.

Nie bez znaczenia była też gra systemem 3-5-2, który daje przewagę, szczególnie w ofensywie, ale wymaga też bardzo dobrej postawy obrońców. - Bez wątpienia poprawiliśmy grę w defensywie. Wcześniej traciliśmy więcej bramek i dużo przegrywaliśmy. Tu co prawda Kolejarz strzelił nam 2 bramki, ale z rzutów karnych - analizował pomocnik.

Dwie bramki zdobyte przez gracza Dolcanu padły w kuriozalnych okolicznościach. Pierwsza z nich rozpoczęła się od długiego wykopu Rafała Leszczyńskiego, po którym piłka wpadła w pole karne Kolejarza i odbiła się od głowy Krzysztofa Markowskiego. W drugim podejściu lepszy okazał się 24-letni pomocnik, który skoczył wyżej od rywala i głową uderzył celnie piłkę. - Przypuszczam, że słońce oślepiło obrońcę, a do tego doszło jakieś nieporozumienie. Trzeba też przyznać, że była to trudna piłką - stwierdził Piesio. - Przy drugim golu miałem trochę szczęścia, bo gracz Kolejarza mnie nabił i tak futbolówka wpadła do bramki - dodał.

Na pytanie, czy ekipa z Ząbek myśli o awansie, odpowiedział dość dyplomatycznie. - Przede wszystkim naszym celem jest utrzymanie w lidze, a najlepiej zajęcie miejsca w pierwszej dziesiątce. Cieszymy się z tego, że mamy teraz czwartą pozycję. Co będzie dalej? Zobaczymy - zakończył Grzegorz Piesio.

Komentarze (0)