Warta w Krakowie do przerwy prowadziła 1:0 po golu Tomasza Magdziarza , ale w pierwszych minutach po przerwie dała sobie odebrać prowadzenie. - Plan był taki, żeby przetrwać pierwsze 15 minut po przerwie, bo wiedzieliśmy pod jaką presją jest Cracovia. Gdybyśmy to przetrwali, być może Cracovia nie zrobiłaby nam krzywdy - mówi trener poznańskiej ekipy i dodaje: - Dało się zauważyć ubytek sił u moich chłopaków. To są chłopcy, którzy nie przepracowali okresu przygotowawcze. Plus ta podróż... Ja nie chcę szukać tanich wytłumaczeń, bo młode organizmy powinny się szybko regenerować.
Zieloni na mecz z Pasami przyjechali kilkoma prywatnymi samochodami i mini busem, a w podróż na rozpoczynające się o godzinie 14. spotkanie wyruszyli z Poznania bladym świtem.
- Na pewno nie są to rzeczywiście standardy pierwszoligowe. Na tym poziomie to nie powinno się zdarzać, żeby budzić zawodników o piątej rano, wsadzać w samochód czy w busa i półtorej godziny przed meczem meldować się na tak trudnym terenie. Znajdujemy się w bardzo trudnej sytuacji. Weszliśmy na równię pochyłą i teraz to jest kwestia tego, jakiej szybkości będziemy nabierać. Nie wygląda to różowo pomimo wielkiej ambicji ze strony chłopaków. Niestety w klubie dzieje się niedobrze i odczuwamy to na każdym kroku - nie ukrywa trener Pawlak.
- Samochody prowadził kierownik drużyny i dwóch zawodników, a skąd się wziął bus, to nie powiem, bo nawet nie znam źródła, z którego się pojawił. Zwrot kosztów paliwa chyba będzie. Nie powiem, że będzie tak, jak w zakładach pracy, czyli "kilometrówka", ale dostaniemy to, co wlaliśmy do baku. Na to chyba pieniądze się znalazły - kończy opiekun Warty.