Artur Długosz: W spotkaniu Pucharu Polski z Legią Warszawa znów wystąpiłeś na nowej dla siebie pozycji, bo jako lewy obrońca.
Krzysztof Ostrowski: Tak, to nowa pozycja. Można powiedzieć, że grałem na lewej obronie pierwszy raz w życiu. Występowałem na pewno na lewej stronie pomocy, ale to jest całkiem inna pozycja. Ktoś musiał zagrać, padło na mnie. Sądzę, że się spisałem całkiem nieźle. Tak jak jednak mówię, to troszeczkę inna pozycja. Inaczej się trzeba zabrać z piłką, ale sądzę, że jakbym tak parę meczów zagrał, to idzie się przestawić. Występ oceniam na plus.
Ćwiczyliście takie ustawienie obrony na treningach?
- Nie, nie było czasu, żeby to trenować. Mieliśmy dwa dni przerwy, więc tego nie ćwiczyliśmy. Nikt nie wiedział do końca jaki będzie skład, jak to będzie w obronie wyglądało. Tak sądziłem, że będziemy grali z Tadziem Sochą ma bokach tylko nie wiedzieliśmy kto z której strony. Padło na mnie. Trzeba było się odnaleźć.
To brakuje jeszcze, żebyś zagrał jako stoper.
- Sądzę, że mamy tylu zawodników na środek obrony, że nie będzie takiej potrzeby. Jak widać, na lewej obronie też sobie całkiem nieźle poradziłem. Może mniej grałem do przodu, ale to wynikało z tego, że wolałem zabezpieczyć tyły i pewniej zagrać w defensywie niż się zapędzać do przodu.
Stanislav Levy szuka wam nowych pozycji. Ty zagrałeś z Legią na lewej stronie obrony, Mateusz Cetnarski jako napastnik, a Marcin Kowalczyk wystąpił w roli defensywnego pomocnika.
- Jak widać to wychodzi. Fajnie ta gra wygląda i jak nie idzie, to trzeba kombinować. Zostały bardzo dobre decyzje podjęte. Mateusz Cetnarski w Warszawie zagrał super mecz, "Kowal" jako defensywny pomocnik też sobie świetnie radzi. Sądzę, że teraz Piast Gliwice ma się czego bać.
Żal, że po tak dobrym meczu w Warszawie nie udało się odrobić strat czy też żal tego pierwszego spotkania z Legią?
- Mecz z Legią Warszawa już się skończył tak, jak się skończył. To już przeszłość. Są emocje i taki niedosyt, że mogliśmy w tym pucharze zwyciężyć i to bez dogrywki, ale tak czy siak cieszymy się, że wygraliśmy w Warszawie z Legią. Pokazaliśmy, że jesteśmy mocną drużyną i na pewno nie wyjechaliśmy jako przegrani tak do końca.
Ostatnio po pucharowym maratonie wasz trener narzekał, że trochę brakuje wam sił. Jak więc będzie teraz w Gliwicach z Piastem?
- Mamy troszeczkę dłuższy odpoczynek niż po ostatnim spotkaniu z Pogonią Szczecin. Sądzę, że zregenerowaliśmy się na spotkanie z Legią, to zrobimy to także i na pojedynek z Piastem. Potem będziemy już grać praktycznie co tydzień. Będzie kiedy potrenować i kiedy odpocząć. Na pewno nabierzemy sił. Na spotkanie w Gliwicach pojedziemy zmobilizowani, bo jest o co walczyć. To jest mecz o sześć punktów. Rywalizujemy o udział w europejskich pucharach i trzeba sobie ustawić dobrą pozycję.
[b]
W czasach, gdy byłeś piłkarzem Legii Warszawa, stadion przy Łazienkowskiej 3 był jeszcze w budowie. Potem co prawda występowałeś tu jako zawodnik Widzewa Łódź, ale jakie masz wrażenia po spotkaniu w stolicy w barwach Śląska? Stadion wypełniony był po brzegi...[/b]
- We Wrocławiu ostatnio też był komplet publiczności i tych ludzi na stadionie było troszkę więcej. To jakiegoś wielkiego wrażenia nie robi, ale fajnie się gra przy komplecie widzów. Chciałbym, żeby tak każdy mecz wyglądał.
Dostajesz już może jakieś sygnały co z tobą w Śląsku Wrocław po sezonie? Czy jeszcze takich nie ma?
- Nie, jeszcze nie i nie oczekuję tego, żebym w najbliższym czasie otrzymał taką informację, bo jeszcze trwają rozgrywki ligowe i na tym trzeba się skoncentrować. Sądzę, że po sezonie będziemy rozmawiać i mam nadzieję, że będzie wszystko w porządku.
Jeszcze nie tak dawno mówiono wam, że odpuszczacie rozgrywki ligowe i skupiacie się na Pucharze Polski. Teraz już nikt wam tak nie powie. Zostało kilka kolejek i musicie powalczyć o trzecie miejsce w tabeli, bo ono gwarantuje udział w europejskich pucharach.
- Dokładnie, jest spora szansa na puchary. Fajnie, że wszystko od nas zależy i musimy na siebie patrzeć, a nie na nikogo innego. Trzeba wygrywać mecze i oddalać się od rywali. Mamy bezpośrednie pojedynki z Piastem, Wisłą Kraków, Lechem Poznań, Legią Warszawa. Fajne mecze przed nami.
Teoretycznie to wy możecie zadecydować o tym, kto zdobędzie mistrzostwo Polski.
- Może być taka sytuacja, może być jeszcze inna, gdzie ludzie będą dywagować, że się podkładamy, ale nie, nie - musimy walczyć do końca i nie odpuszczamy nikomu. To jest pewne.