Kamil Kurowski: Z matury na boisko

Mecz 29. kolejki I ligi między Kolejarzem Stróże, a Olimpią Grudziądz zakończył się bezbramkowym remisem. 10 minut przed końcem zwycięską bramkę mógł zdobyć Kamil Kurowski, lecz nie uznał jej arbiter.

18-letni pomocnik przystąpił do tego spotkania praktycznie z marszu, bo w ciągu tygodnia więcej czasu poświęcał egzaminom maturalnym, niż treningom. W związku z tym rozpoczął mecz na ławce rezerwowych i pojawił się na boisku dopiero w 76. minucie, zmieniając Grzegorza Arłukowicza. - Wszedłem z ławki, bo obowiązki szkolne uniemożliwiały mi normalne przygotowania do spotkania. Pojawiłem się na zajęciach dopiero w sobotę - tłumaczył Kamil Kurowski.

Urodzony w Nowym Sączu gracz mógł dać swojej drużynie trzy punkty już 4 minuty po wejściu na boisko. Jego strzał z kilku metrów trafił w poprzeczkę i jak się wydawało, piłka odbiła się od linii bramkowej i wróciła na plac gry. Po analizie powtórek okazało się, że po odbiciu od konstrukcji bramki, wpadła za linię, więc powinien być gol. Arbitrzy jednak tego nie zauważyli. - Powiem szczerze, że jestem zaskoczony tą informacją - mówił po zakończeniu spotkania Kurowski. - Jak dotąd wszyscy mówili, że odbiła się właśnie od linii. No cóż, zabrakło trochę szczęścia, bo gdyby piłka poleciała kilka milimetrów niżej, to nie byłoby dyskusji - dodał.

Wspomniana akcja Kolejarza mogła się w całości podobać. Przed strzałem na jeden kontakt zagrali: Adam Giesa i Łukasz Bocian. Dzieła próbował dokończyć ich młodszy kolega i jak się okazało, fatalna murawa, z której słynie stadion w Stróżach nieco mu przeszkodziła. - W tej sytuacji mogłem też wymusić rzut karny, ale uznałem, że lepszym rozwiązaniem będzie strzał. Prawdą jest, że piłka mi nieco odskoczyła, przez co nie poleciała tam gdzie chciałem. Planowałem uderzyć w długi róg, a futbolówka trafiła w proste podbicie i poleciała w poprzeczkę - analizował Kamil Kurowski.

Kolejarz Stróże jest tylko przystankiem dla utalentowanego zawodnika, wypożyczonego z Legii Warszawa. W stolicy odważnie stawia się na młodzież, więc dobra gra w I lidze, może być przepustką do pierwszego zespołu aktualnego lidera T-Mobile Ekstraklasy. - Przyszedłem tu po doświadczenie i moim celem jest zaliczyć jak najwięcej minut, by też pokazać się działaczom Legii. Po sezonie wracam do Warszawy. Jestem zadowolony, bo atmosfera w Stróżach jest bardzo dobra - zakończył Kurowski. Warto dodać, że ten zawodnik przygotowywał się do rundy wiosennej z pierwszą drużyną Legii, lecz ostatecznie nie znalazł się w kadrze i stąd jego wypożyczenie do pierwszoligowca.

Komentarze (0)