Spowiedź Aleksandra Kłaka: Ludzie przyjmują maski. Te kiedyś trzeba zdjąć
Aleksander Kłak prowadzi teraz spokojne życie. Ma za sobą ogromny bagaż doświadczeń, ale nie chce dawać rad innym. - To indywidualna sprawa. Jeszcze raz powtórzę - z tych rzeczy co ja miałem, to się nie wychodzi - mówi. Ciężko też poznać na co kto rzeczywiście cierpi... - Ktoś z moimi problemami nie wychodzi do tego. Większość osób, które popełniła samobójstwo, to nie wiadomo dlaczego to zrobili. Kamuflują się z tym. Zauważył to dopiero mój ostatni trener bramkarzy z Holandii. Dzwonił, przyjeżdżał do mnie. W PSV jest teraz szkoleniowcem drużyny młodzieżowej. To była taka osoba, która była wtajemniczona. W Polsce nikt o tym nie wiedział - opisuje reprezentant Polski.
Srebrny medalista olimpijski z Barcelony dużo przeżył, dużo widział. Przetrwał ciężki etap w swoim życiu. - Nie żałuję. Pewne rzeczy poukładałem sobie i do tego był potrzebny czas. Niczego na pewno jednak nie żałuję. Nie ma w ogóle takiego tematu - podkreśla.
Wszystkich, którzy jednak czują, że nie do końca są sobą, Kłak przestrzega. - Ludzie przyjmują maski. Taką maskę kiedyś trzeba będzie zdjąć.
***
Współpraca: Jakub Ostrowski